Wciąż za mocni - relacja z meczu Trefl Sopot - Turów Zgorzelec

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

To było piąte starcie pomiędzy Treflem Sopot a Turowem Zgorzelec w tym sezonie i piąte zwycięstwo graczy Karlisa Muiznieksa. Sopocianie dzięki tej wygranej umocnili się na pozycji lidera Tauron Basket Ligi.

Trener Jacek Winnicki postanowił nieco zmienić wyjściowe ustawienie swojej drużyny na sobotnie spotkanie. W pierwszej piątce pojawili się m.in. Aaron Cel, Dallas Lauderale. Jednakże te pomysły nie wyszły na dobre gościom, ponieważ początek spotkania zdecydowanie należał do lidera Tauron Basket Ligi. Sopocianie po kilku minutach prowadzili 9:3, a po chwili powiększyli przewagę do dziesięciu oczek (19:9). Dobrze prezentował się Filip Dylewicz, który raz po raz ogrywał Cela. Wówczas trener Jacek Winnicki wziął przerwę, która była istotna dla dalszych losów spotkania. Po niej goście zaczęli grać zdecydowanie lepiej. Dobrą zmianę z ławki dali szczególnie Ronald Moore oraz Damian Kulig. Co ciekawe amerykański rozgrywający był dopiero trzecim graczem w rotacji trenera Winnickiego na tej pozycji. Wcześniej ani Arthur Lee ani Giedrius Gustas nie wyróżnili się niczym specjalnym.

Zgorzelczanie pierwsze prowadzenie objęli w połowie drugiej kwarty. Goście znacznie wzmocnili obronę dzięki czemu mogli wyprowadzać szybkie kontrataki. W takiej grze świetnie czuł się wspomniany wcześniej Moore. Do przerwy wicemistrzowie TBL z poprzedniego sezonu utrzymali prowadzenie. Co ciekawe na 38 punktów zdobytych przez gości w pierwszej połowie aż 26 uzyskali rezerwowi.

Trener Winnicki postanowił nie kombinować i posłał do boju na trzecią kwartę najlepiej dysponowanych tego dnia koszykarzy. Po punktach Moore’a było już 47:42 dla gości. Jednak wówczas do pracy wzięli sopocianie, którzy momentalnie wrócili na prowadzenie. Adam Waczyński seryjnie trafiał z dystansu, a Dylewicz wykańczał zespołowe akcje spod kosza. Gospodarze po raz kolejny w tym sezonie musieli radzić sobie bez Johna Turka, który miał spore problemy z faulami. Jednakże bardzo dobrze zastąpił go Marcin Stefański, udowadniając przy okazji wszystkim, że potrafi sobie doskonale radzić pod koszami z wyższymi przeciwnikami.

Gracze Karlisa Muiznieksa od połowy trzeciej kwarty zaczęli grać dokładnie tak, jak przyzwyczaili swoich kibiców w tym sezonie. Szybkie przechodzenie z obrony do ataku, w dodatku bardzo dobra skuteczność z obwodu. Goście byli bezradni wobec tak dysponowanych sopocian. Trener Winnicki imał się różnych sposobów, by zmniejszyć przewagę, ale ostatecznie jego zespół poległ 15-punktami.

Trefl Sopot - PGE Turów Zgorzelec 89:74 (24:18, 12:20, 30:21, 23:15)

Trefl: Filip Dylewicz 25, Łukasz Koszarek 18, Łukasz Wiśniewski 13, John Turek 12, Adam Waczyński 11, Marcin Stefański 7, Vonteego Cummings 3, Jermaine Mallett 0.

PGE Turów: Daniel Kickert 16, David Jackson 16, Ronald Moore 12, Damian Kulig 10, Arthur Lee 6, Konrad Wysocki 5, Aaron Cel 4, Michał Chyliński 3, Dallas Lauderdale 2, Gustas Giedrus 0, Artur Mielczarek 0, Michał Gabiński 0.

Źródło artykułu: