Pomarańczowe po raz drugi z rzędu w wielkim finale - relacja z meczu CCC Polkowice - Lotos Gdynia

Na takie właśnie emocje czekali chyba wszyscy kibice basketu w Polsce. Piąty mecz pomiędzy CCC Polkowice i Lotosem Gdynia był godnym zwieńczeniem półfinałowej rywalizacji o mistrzostwo Polski. Ostatecznie nieznacznie lepsze okazały się Pomarańczowe, które po fascynującym meczu po raz trzeci ograły nadmorski team i tym samym awansowały do wielkiego finału.

Paweł Koźlik
Paweł Koźlik

Decydujący mecz o awans do finału zgromadził w polkowickiej hali komplet publiczności, która niewątpliwie oczekiwała spektaklu w wykonaniu obu drużyn. Mecz z wielkim animuszem, ku uciesze miejscowych fanów rozpoczęły zawodniczki Arkadiusz Rusina, które po trzech minutach wyszły na dwunastopunktowe prowadzenie. Opiekun gości Javier Fort Puente nie zamierzał dłużej czekać i poprosił o czas dla swojego zespołu. Zawodniczki wzięły sobie do serca cenne uwagi swojego coacha, bowiem zaczęły systematycznie odrabiać straty, a spotkanie zrobiło się bardzo wyrównane i gdynianki podgoniły rywalki na 16:15. Była końcówka kwarty (1,2 sek), a akcję z własnej połowy wznawiały gdynianki. Piłkę dostała Magdalena Ziętara, która bez namysłu zdecydowała się na rzut. Piłka leciała bardzo długo nad parkietem i nagle wylądowała w koszu! Na trybunach zapanowała chwilowa konsternacja, a za moment młoda zawodniczka wpadła w ramiona swoich koleżanek z zespołu. Tym niesamowitym rzutem Ziętara zakończyła kwartę i ustaliła wynik na 18:18.

Po słabszej końcówce pierwszej odsłony w wykonaniu Pomarańczowych miejscowi kibice nie mieli zbyt długich powodów do smutku. Koszykarki z Dolnego Śląska zaczęły bowiem za sprawą Agnieszki Bibrzyckiej oraz Agnieszki Majewskiej  bombardować gdynianki rzutami zza obwodu. Tym oto sposobem aktualne wicemistrzynie Polski wypracowały sobie dziesięciopunktową przewagę. Tymczasem Lotos po bardzo intensywnej kwarcie jakby chwilowo opadł z sił i momentami nie mógł nawiązać walki z polkowiczankami. Dodać należy, że po stronie CCC kolejną dobrą partię rozgrywała Jantel Lavender, która dzieliła i rządziła pod tablicami. Ostatecznie druga kwarta zasłużenie należała do Pomarańczowych i po dwudziestu minutach oba teamy schodziły do szatni przy wyniku 38:29 na korzyść gospodyń.

Przewaga polkowiczanek nie była jeszcze taka bezpieczna, aby myśleć o spokojnym kontrolowaniu meczu do końca. Tym bardziej, że gdynianki drugą połowę rozpoczęły z wysokiego "C". Celne rzuty Aneiki Henry oraz Geraldine Robert pozwoliły zmniejszyć deficyt do trzech oczek. Natomiast polkowiczanki zagubiły gdzieś swój rytm i zaczęły popełniać głupie straty. Tymczasem po stronie Lotosu show rozpoczęła Jolene Anderson. Amerykanka trafiała z każdej pozycji wyprowadzając dość niespodziewanie, aczkolwiek zasłużenie swój zespół na prowadzenie. Końcówkę kwarty kapitalnie rozegrała też Constance Jinks i to gdynianki ku wielkiemu niedowierzaniu widowni zakończyły trzecią ćwiartkę prowadząc 51:47.

Ostatnia kwarta była zwieńczeniem długiej, ale niezwykle pięknej rywalizacji pomiędzy oboma klubami. Na największe słowa uznania zasługuje jednak Sharnee Zoll, która wyciągnęła swoje koleżanki z ogromnych tarapatów w tym spotkaniu. To ona wzięła na swoje barki losy meczu, który decydowały o udziale w wielkim finale. Filigranowa rozgrywająca była w każdej części boiska, przechwytując, dogrywając i przede wszystkim skutecznie punktując gdynianki. Zoll wyprowadziła swój zespół na prowadzenie w samej końcówce meczu. Gdynianki próbowały rzucać z dystansu, ale na ich nieszczęście piłka wylatywała z obręczy. Mecz zakończył się ostatecznie wynikiem 72:65 na korzyść CCC Polkowice.

Kibice CCC od połowy ostatniej kwarty mecz oglądali na stojąco i po ostatniej kwarcie mogli podnieść ręce w geście triumfu, bo to ich zespół po raz drugi z rzędu zagra w finale Ford Germaz Ekstraklasy z Wisłą Can-Pack Kraków.

- Gratuluję zespołowi CCC dzisiejszej wygranej i życzę i powodzenia w rywalizacji z Wisłą Kraków. Dzisiejszy meczy był pełen walki, staraliśmy się grać tak jak w meczach u siebie, ale niestety to było za mało na polkowiczanki i zakończyło się naszą porażką - powiedział Javier Fort Puente.

Po meczu na konferencji wypowiedział się również prezes polkowickiego klubu, Krzysztof Korsak i jednocześnie przekazał kibicom miłą niespodziankę. - Gratuluję Lotosowi kapitalnej gry i przyznam się szczerze, że nie spodziewałem się z ich strony aż tak dużego oporu. Życzę im z całego serca pokonania torunianek w meczu o brązowy medal. Pojawiłem się też między innymi tutaj po to, aby zakomunikować państwu, że przedłużyliśmy kontrakt z Sharnee Zoll na kolejne dwa lata. - Zatem po takiej decyzji przyszłość polkowickiego klubu może jawić się tylko w różowych kolorach.

CCC Polkowice - Lotos Gdynia 72:65 (18:18, 20:11, 9:22, 25:14)

CCC: Jantel Lavender 22 (18 zb), Sharnee Zol 19, Evanthia Maltsi 9, Agnieszka Bibrzycka 7, Agnieszka Majewska 5, Walerija Musina 4, Iva Perovanovic 4, Joanna Walich 2, Agata Gajda 0.

Lotos: Jolene Anderson 21, Constance Jinks 20, Geraldine Robert 11 (10 zb), Aneika Henry 8, Magdalena Ziętara 3, Magdalena Kaczmarska 2, Adrijana Knezevic 0, Małgorzata Misiuk 0.

Stan rywalizacji: 3:2 dla CCC

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×