Podsumowanie sezonu FGE, INEA AZS Poznań: Tym razem się nie udało

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

To, co udało się poznańskim Akademiczkom w sezonie 2010/2011, w niedawno zakończonym było już poza zasięgiem teamu ze stolicy Wielkopolski. Mowa oczywiście o utrzymaniu drużyny w gronie najlepszych w kraju. Tym razem kombinacja młodzieży z kilkoma bardziej doświadczonymi zawodniczkami nie wystarczyła na dużo, bowiem zespół zajął ostatnie miejsce i pożegnał się z Ford Germaz Ekstraklasą.

Odejście takich zawodniczek, jak Elżbieta Mowlik czy Weronika Idczak, dzięki którym w sezonie 2010/2011 udało się utrzymać Ford Germaz Ekstraklasy, oznaczało niezwykle ciężki sezon dla INEI AZS Pozna, bowiem włodarzom klubu nie udało się zakontraktować wartościowych zmienniczek. - Cel na sezon nie może być inny, jak tylko utrzymanie się - mówił w przedsezonowym wywiadzie dla oficjalnej strony klubu Łukasz Zarzycki, dyrektor sportowy. Te słowa pokazały, że w klubie wszyscy zdawali sobie sprawę, że sezon nie będzie należał do łatwych. Nikt jednak nie przypuszczał aż tak czarnego scenariusza w pierwszych pojedynkach. Ekipa, która rozgrywki rozpoczęła pod wodzą Krzysztofa Szewczyka, pierwszą rundę rozgrywek zakończyła bez wygranej, ponosząc trzynaście kolejnych porażek. Taki wynik nikogo nie mógł satysfakcjonować. Z odsieczą miała przyjść amerykańska środkowa Amber Petillon, a spore nadzieje wiązano z Aleksandrą Drzewińską, która powróciła do gry po kontuzji. W nowym składzie drużyna potrzebowała trochę czasu, żeby się dotrzeć. Na pierwszy triumf poznańskie Akademiczki czekały aż do 19. kolejki, kiedy to INEA AZS sprawiła wielką sensację, wygrywając w Bydgoszczy z faworyzowanym Artego. We własnej hali poznanianki po raz pierwszy wygrały w 22. serii gier, kiedy to w stolicy Wielkopolski przegrał KK ROW Rybnik. Ta wygrana była jednak niczym, w porównaniu z tym, co stało się na zakończenie fazy zasadniczej Ford Germaz Ekstraklasy, kiedy to w Poznaniu poległ gdyński Lotos. Nawet jednak tak spektakularne wygrane nie mogły w żaden sposób poprawić sytuacji zespołu, który od początku usadowił się na ostatnim miejscu ligowej tabeli. Wygrane nad zdecydowanie wyżej notowanymi zespołami potwierdziły tylko słowa Ryszarda Barańskiego, który po 14. kolejkach przejął stery w drużynie. Ten jednak przełamania passy porażek szukał w pojedynkach ze znacznie słabszymi rywalami. - Nie uważam, że jesteśmy skazani na porażki. Nie kryję, że szans na przełamanie będziemy szukać w konfrontacjach z Odrą Brzeg, MUKS Poznań i ŁKS Łódź. Być może uda nam się ugryźć Tęczę Leszno - mówił w wywiadzie dla Głosu Wielkopolskiego. Jak się okazało, łatwiej było wygrać z Lotosem, w porównaniu z wymienionymi przez Barańskiego drużynami. Odry, MUKS czy ŁKS nie udało się ograć również w fazie play out. Jedyne triumfy w tej fazie to zwycięstwa w Lesznie z MKS Tęczą oraz we własnej hali, gdzie poległo bydgoskie Artego. Pięć zwycięstw w przeciągu całego sezonu to zdecydowanie za mało, by móc marzyć o pozostaniu wśród najlepszych drużyn w naszym kraju. Liczby INEI AZS Poznań w sezonie 2011/2012: Liczba meczów: 35 Liczba zwycięstw: 5 Liczba porażek: 30 Liczba zdobytych punktów: 1880 Liczba straconych punktów: 2439 Skuteczność z linii rzutów wolnych: 70% Skuteczność rzutów z gry: 33% Skuteczność rzutów za 3 punkty: 27% Najskuteczniejsze (min. 50% meczów drużyny): punkty: 11,2 - Aneta Kotnis zbiórki: 7,0 - Joanna Kędzia asysty: 2,9 - Magdalena Gawrońska przechwyty: 1,7 - Aneta Kotnis bloki: 1,0 - Dorota Mistygacz straty: 3,5 - Magdalena Gawrońska EVAL: 9,9 - Aneta Kotnis Najważniejsza postać: Aneta Kotnis (11,2 pkt., 6,5 zb., 1,7 przech., 0,7 as. i 0,3 blk.) Młoda skrzydłowa udowodniła, że odejście z Wisły Can Pack Kraków było doskonałym wyborem. W drugim sezonie pobytu w INEI AZS Aneta Kotnis stała się wiodącą postacią drużyny notując zdecydowanie najlepszy sezon w swojej dotychczasowej karierze. Liderka Akademiczek punktowała na wysokim poziomie, do tego dzielnie wspierała koleżanki w walce na tablicach. Zawodniczka obrała bardzo dobry kurs w swojej karierze, a progres w jej grze widać gołym okiem. Transfery: W Poznaniu bez dwóch zdań nie udało się wypełnić luk po Mowlik oraz Idczak, które ciągnęły wózek pt. INEA AZS w poprzednich rozgrywek. Ambitna Magdalena Gawrońska nie była w stanie dorównać do poziomu swojej poprzedniczki, a Drzewińska, która mogłaby pretendować do miana następczyni Mowlik, długo zamiast z rywalkami, musiała walczyć o powrót do gry po kontuzji. Dla końcowej pozycji w ligowej tabeli duże znaczenie mogłoby mieć również sprowadzenie zawodniczki na poziomie Amber Petillon od początku sezonu. To właśnie pod koszem dały wyczuć się największy brak, bo o ile na obwodzie ambicji i zaangażowania nie brakowało, o tyle pod koszem siły i centymetrów jak najbardziej. Podsumowując transfery może nie powaliły, ale na pewno sprowadzone do INEI AZS koszykarki pokazały to, czego można było się spodziewać. Przyszłość... Podobnie, jak rywal zza miedzy, czyli MUKS Poznań, INEA AZS opiera swój zespół na młodych koszykarkach, które w przyszłości mogą stanowić o sile zespołu. Jeżeli w drużynie uda się zatrzymać wszystkie perspektywiczne zawodniczki, które w tym sezonie nabierały ogrania wśród najlepszych, to powrót do elity wydaje się być kwestią czasu. Poznański team musi sobie jednak od razu odpowiedzieć co dalej, bowiem awans do Ford Germaz Ekstraklasy to tylko początek wyzwań, jakim niewątpliwie jest już przystąpienie do walki z najlepszymi w naszym kraju.

Źródło artykułu: