Rosie zabrakło naprawdę niewiele

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Radomianie mieli zagrać przeciwko Startowi Gdynia tak jak w piątym meczu z MKS-em Dabrowa Górnicza. Przez większą część spotkania numer trzy wszystko układało się po ich myśli. Do zwycięstwa zabrakło dosłownie kilku sekund.

- Musimy zagrać tak jak z MKS-em w piątym meczu, czyli dobrze w obronie i szybko w ataku - dwa dni temu Mariusz Karol podawał receptę na sukces w trzecim starciu ze Startem Gdynia. Przez niemal całe spotkanie wszystko układało się po myśli trenera i jego podopiecznych. Przez ponad 35 minut Rosa prowadziła kilkoma punktami, a gdynianie starali się zniwelować stratę.

Udało się to przyjezdnym na dwie minuty przed zakończeniem regulaminowego czasu gry (70:70). Przez kolejne 90 sekund żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć punktu. Gdy na prowadzenie dwoma "oczkami" wyszli radomianie, wydawało się, że to oni zejdą z parkietu ze zwycięstwem. Nic bardziej mylnego - "trzeźwe" zachowanie pod koszem Krzysztofa Krajniewskiego, przy biernej postawie podkoszowych Rosy, dało gdynianom upragniony remis.

Dogrywka przebiegła pod dyktando gości. Trzeba jednak przyznać, że w dodatkowych pięciu minutach mieli ułatwione zadanie, ponieważ jeszcze w czwartej kwarcie boisko z powodu popełnienia pięciu fauli musieli opuścić dobrze spisujący się w tym spotkaniu Michał Nikiel i Emil Podkowiński. W decydującej rozgrywce "wyleciał" z kolei najlepiej punktujący zawodnik gospodarzy, Marcin Kosiński (22 "oczka"). Radomianie nie byli już w stanie przeciwstawić się bardzo skutecznie grającym gdynianom.

- Pomóżcie drużynie i bądźcie jej szóstym zawodnikiem - apelowali do kibiców przed trzecim pojedynkiem finałowym Mariusz Karol i rzecznik prasowy Rosy, Michał Wolczyk. Wsparcie ze strony publiczności było rzeczywiście kapitalne, zgotowała ona "kocioł" ekipie znad morza, ale mimo to koszykarze Startu wytrzymali presję i nie dali wyprowadzić się z równowagi.

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
barakuda
20.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Postawa Rosy wzbudza szacunek bo mimo wszystko jest to zespół personalnie słabszy od Gdyni. Ale najważniejsze co udało się Karolowi to przekonać swoich podopiecznych że nie powinni mieć komplek Czytaj całość