Fajnie jest tutaj wracać - rozmowa z Pawłem Leończykiem, koszykarzem AZS Koszalin

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Mam nadzieję, że pokażemy się z lepszej strony - mówi Paweł Leończyk, zawodnik AZS Koszalin, który jeszcze w ubiegłym sezonie reprezentował barwy Energi Czarnych Słupsk.

Michał Żurawski: Jak oceniasz sobotnie spotkanie, w którym ulegliście Polpharmie?

Paweł Leończyk: - No co by nie mówić, było po prostu słabe. Praktycznie dopiero od czwartku trenujemy w pełnym składzie, ponieważ dołączyli do nas Łukasz, Robert i Mike. Nasi gracze obwodowi są od dwóch dni z nami, dlatego to też miało wpływ na przebieg tego spotkania. Ciężko było się spodziewać tutaj, jakiegoś nie wiadomo jakiego rezultatu. Polpharma w tym zestawieniu gra już od początku, dzięki czemu na pewno jest jej dużo łatwiej. Myślę, że my z meczu na mecz będziemy się rozkręcać.

Czy jesteś zadowolony ze swojej dyspozycji na dwa tygodnie przed rozpoczęciem rozgrywek ligowych?

- Oczywiście, że nie jestem. Tak jak już mówiłem jesteśmy zupełnie nowym zespołem, dlatego jeden mecz jest lepszy, a drugi gorszy. Z moją dyspozycją jest podobnie, ale mam nadzieję, że na początek sezonu będę już w optymalnej formie.

Czy sobotni powrót do Słupska ma dla ciebie jakieś specjalne znaczenie?

- Specjalne może nie, ale na pewno fajnie jest tutaj wracać. Moja dziewczyna jest ze Słupska, jestem w pewien sposób związany z tym miastem, ponieważ spędziłem w nim cztery lata. Ma ona tutaj rodzinę, więc na pewno będę częściej wracał. Zawsze fajnie grało się w Hali Gryfia, dlatego cieszę się, że tutaj przyjechaliśmy, a w niedzielę czeka nas jeszcze drugi mecz. Jednak teraz jestem zawodnikiem AZS Koszalin i w Gryfii będę chciał z nim wygrywać. Dzisiaj mi się nie udało, zobaczymy, jak będzie jutro. Mam nadzieję, że pokażemy się z lepszej strony.

Czy nie towarzyszyły ci jakieś obawy, w chwili, kiedy podpisywałeś kontrakt w Koszalinie? Nie bałeś się powrotu tutaj? Wiadomo, że po takim transferze nie wszyscy w Słupsku będą witali cię z otwartymi ramionami.

- Nie, nie myślałem o tym, ponieważ w chwili, gdy podpisujesz kontrakt, po prostu nie możesz o takich rzeczach myśleć. Spodziewałem się i miałem pełną świadomość tego, że nie będę tutaj jakoś miło przyjęty. Muszę jednak przyznać, że była spora grupa osób, które podchodziły do mnie dzisiaj z sympatią i się przywitały. Nie były to tylko osoby, pracujące w klubie, ale także bardzo spora grupa kibiców. Bardzo im za to dziękuję i serdecznie ich pozdrawiam, a oni już wiedzą o kogo chodzi.

Tak jak mówiłeś ostatnio dołączyli do was Łukasz Wiśniewski i Robert Skibniewski. To będą chyba bardzo ważne postacie w waszym zespole?

- Z pewnością tak. Właśnie dlatego dzisiaj nasza gra nie wyglądała, tak jak powinna, ponieważ wcześniej nie mieliśmy Łukasza i Roberta. A przez ostatnie dwa dni praktycznie nic nie mogliśmy zrobić. Oni zdążyli poznać raptem część zagrywek, więc nie możemy oczekiwać cudów. Mam nadzieję, że mamy na tyle mądry zespół i zawodników, że złapiemy kontakt i  zrozumienie na boisku szybciej, niż przychodzi to normalnie, dzięki czemu będzie nam trochę łatwiej.

W zeszłym sezonie byłeś podopiecznym trenera Dainiusa Adomaitisa, teraz twoim szkoleniowcem jest Teo Cizmic. Czym różnią się ci fachowcy?

- Na pewno są spore różnice między nimi, ponieważ każdy szkoleniowiec jest inny. U trenera Cizmica jest bardzo duża dyscyplina na treningu. To taka typowa, stara, jugosłowiańska szkoła. Panują u niego twarde zasady, których trzeba przestrzegać i jest to powiedziane od początku. Wydaje mi się, że jest to w porządku. Każdy w zespole wie, czego oczekuje od niego trener i jak ma się przygotować do zajęć. To jest właśnie główna różnica. Tutaj przed treningiem muszę się do niego przygotowywać, natomiast w Czarnych przychodziliśmy na trening na przykład o 18 i dopiero wtedy zaczynaliśmy trenować. Trener Cizmic każe nam się przygotować wcześniej, więc od razu na treningu zaczynamy wytężoną pracę. Dlatego tutaj nie ma straconego czasu i to jest moim zdaniem najważniejsza różnica. Są na pewno inne i długo by je wymieniać, natomiast twarda dyscyplina trenera Cizmica rzuca się najbardziej w oczy.

A u kogo było ciężej na treningach?

- Szczerze powiem, że ten okres przygotowawczy, który mieliśmy tutaj, a który w zasadzie cały czas trwa, szczególnie jego początek, kiedy trenowaliśmy kondycję, siłę, wytrzymałość był najcięższy w mojej dotychczasowej karierze.

Podoba ci się nowa hala w Koszalinie, w której będziesz na co dzień występował?

- Hala jest naprawdę imponująca. Zaczęliśmy już na niej treningi, byliśmy także na meczu Polaków z Finlandią. Robi na mnie ogromne wrażenie i mam nadzieję, że będzie to nasz nowy dom, w którym będziemy zwyciężać.

Czy według ciebie jesteście w stanie osiągnąć w tym roku najlepszy rezultat w historii klubu, czyli miejsce lepsze niż szóste?

- Oczywiście, że jesteśmy i nie mam odnośnie tego najmniejszych wątpliwości.

Źródło artykułu: