Joanna Kędzia: Próbujemy walczyć do końca

AZS Rzeszów wciąż pozostaje bez zwycięstwa. Ostatnio przegrał z Energą Toruń. Jednak jego przedstawiciele starają się cieszyć z małych rzeczy.

Adam Popek
Adam Popek

Nie da się ukryć, że podkarpacki zespół pod wieloma względami odstaje od czołówki ligi. Traf chciał, iż na początku sezonu przychodzi mu walczyć z samymi potentatami, co ma negatywne przełożenie na osiągane przez niego wyniki. W miniony weekend musiał uznać wyższość torunianek, które pewnie zwyciężyły 69:48. - W każdym meczu staramy się walczyć do końca. Wszędzie musimy szukać okazji, aby wygrać, niezależnie od tego kto stoi naprzeciwko - uważa Joanna Kędzia.

Akurat ambicji rzeszowiankom trudno odmówić. Mimo wysokich porażek ponoszonych w dotychczasowych starciach zawsze starały się pozostawić po sobie jak najlepsze wrażenie. I co istotne, próbują znaleźć w tym wszystkim jakieś pozytywy. - Trener mówił, że musimy cieszyć się z małych rzeczy, czerpać z nich radość, która też jest potrzebna. W sobotę wygrałyśmy kwartę, to z pewnością plus - mówi 24-letnia koszykarka.

Jednak chwilę później zwraca uwagę na czynnik, który bez wątpienia musi zostać poprawiony, jeżeli "Akademiczki" myślą o wygraniu jakichkolwiek pojedynków. - Starcie w mieście Kopernika było niestety kolejnym, gdzie zawiodła skuteczność. Dochodziłyśmy do czystych pozycji, ale nie potrafiłyśmy tego wykorzystać.

Trudno jednocześnie przewidzieć, kiedy nastąpi poprawa. Pewnym jest, że w najbliższej kolejce o korzystny rezultat będzie prawdopodobnie jeszcze trudniej gdyż do Łańcuta przyjedzie wicemistrz Polski, CCC Polkowice. - Cóż powiedzieć, musimy po prostu szukać sobie triumfów - kończy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×