Patryk Kurkowski: Pay-per-view, czyli ile jest warta koszykówka

Zalewa nasz sport system pay-per-view. Niestety, przedarł się również do koszykówki, która w skali kraju jest sportem niszowym, odpychającym aglomeracje. Skąd zatem pomysł na płatne transmisje?

Patryk Kurkowski
Patryk Kurkowski

Koszykówka to nie towar luksusowy, którego pożądają kibice. Wręcz przeciwnie. To drużyny, władze ligi i Polskiego Związku Koszykówki potrzebują nowych fanów, powinny starać się ich za wszelką cenę zachęcić, przykuć ich uwagę, a następnie - w pozytywnym tego słowa znaczeniu - uzależnić. Innymi słowy, sprawić, by przeciętny Kowalski zobaczył piękno koszykówki.

Ale jak ma to zrobić, skoro w telewizji transmisji koszykarskich coraz mniej. Natomiast te internetowe niemal wyginęły. Niemal, bo niedawno wystartowały transmisje, tyle że w systemie pay-per-view. Cóż to za dziwaczny pomysł? O ile z jednej strony cieszy, że władze Polskiej Ligi Koszykówki starają się o dodatkowe relacje, o tyle z drugiej wprowadzenie płatności, by - w teorii - pokryć koszty organizacji, to prawdziwy strzał w stopę.

Dlaczego? Bo jak kogoś zachęcić, jeśli na starcie mówi mu się, że ma za coś płacić. Spójrzmy prawdzie w oczy - koszykówka jest niszowa. Odpycha sponsorów (Tauron Polska Energia nadal jest sponsorem tytularnym męskiej ekstraklasy, ale chyba przejrzał już na oczy, iż wielkiej przyszłości - jak na razie - ta dyscyplina nie ma), odpycha wielkie ośrodki. Nie ma już w TBL drużyn z Warszawy, Poznania, a w szczególności z Wrocławia.

Działanie przypomina odwrotny marketing. Zanim jeszcze przeciągniesz kogoś na swoją stronę, zanim jeszcze namówisz go do kupienia swojego produktu, już na starcie popełniasz faux pas.

Kto w obecnych czasach zapłaci za takie transmisje (mimo że stawki nie są wysokie)? Tylko kibice poszczególnych drużyn lub też wielcy miłośnicy koszykówki. Niezdecydowany Kowalski nie pozostanie już niezdecydowany, ale przekreśli całkowicie koszykówkę. I dotyczy to nie tylko męskiej ekstraklasy, ale również żeńskiej. Tutaj sytuacja jest jeszcze gorsza, bo przecież basket w kobiecym wydaniu ma jeszcze mniej widzów, jeszcze mniejszą oglądalność.

Wątpię również, że koszty transmisji (jakościowo odstającej od współczesnych standardów) się zwrócą. Być może w niektórych przypadkach tak będzie, ale większość jest raczej skazana na klęskę. Taka jest - niestety - wartość koszykówki nie tylko w systemie pay-per-view, ale ogółem.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×