Optymistyczny początek Spójni Stargard
Pierwszoligowi Koszykarze powrócili do gry po świątecznej przerwie. Z dobrej strony pokazała się Spójnia, lecz nie wystarczyło to do pokonania lidera rozgrywek.
Rzeczywiście, zajmująca odległe miejsce w tabeli Spójnia z czołowymi zespołami toczyła wyrównane boje. Podobnie, jak ze Śląskiem stargardzianie powalczyli w Kutnie. Mimo słabego bilansu w Stargardzie Szczecińskim wierzą, że zespół zdoła zakwalifikować się do fazy Play-off. Taki scenariusz mógłby prawdopodobnie zakładać kolejne pojedynki z Wojskowymi. Ostatniego ligowego przeciwnika w decydującej części rozgrywek wolałby uniknąć wrocławski koszykarz, Radosław Hyży. - Nie chciałbym tu grać, ponieważ to dobry zespół zajmujący nieadekwatne miejsce do poziomu, który ci zawodnicy prezentują - powiedział.
Oprócz obiecującej postawy swoich koszykarzy kibice Spójni muszą spojrzeć na terminarz. A on w najbliższym czasie nie jest łaskawy. Już w środę starcie z wiceliderem z Ostrowa Wielkopolskiego, a trzy dni później niełatwy pojedynek z Wikaną Start Lublin. - Nie będzie łatwych spotkań. Myślę, że mamy potencjał, żeby coś zdziałać. Liczę cały czas na powrót Szczepaniaka i Wróblewskiego - przyznał Purwiniecki, który ma nadzieję, że Bartłomiej Szczepaniak będzie do jego dyspozycji właśnie na kolejny mecz przed własną publicznością.
W ostatnim czasie do klubu powrócił wychowanek, Filip Dylik, który pół sezonu spędził w Poznańskiej Politechnice. W pierwszym ligowym meczu nie pojawił się jednak na parkiecie. - Filip walczy o miejsce w drużynie. Musi się wkomponować w taktykę. To nie jest takie proste. Zdecydował się u nas grać. Nie obiecywałem mu, że od razu będzie miał minuty. Niech walczy na treningach, bo skład jest szeroki - wyjaśnił sytuację nowego-starego koszykarza szkoleniowiec.