Rasid Mahalbasić: Nie mamy nic do stracenia

Zaangażowanie w każdy momencie meczu i precyzyjna taktyka - w ten sposób Asseco Prokom Gdynia pokonał Anwil Włocławek w drugim meczu play-off, którego bohaterem był Rasid Mahalbasić.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Przed rozpoczęciem rywalizacji Asseco Prokomu Gdynia i Anwilu Włocławek najczęściej podnoszonym argumentem przemawiającym za ekipą z Kujaw była bardzo wąska, ledwie siedmioosobowa, rotacja zespołu mistrzów Polski. Jak się okazuje, pomimo tych dwóch zmienników, gdynianie pokonali Anwil w drugim meczu play-off.

- Gramy tylko w sześciu-siedmiu zawodników, więc nie mamy całkowicie nic do stracenia. Jeśli jutro byśmy skończyli sezon, to po prostu spakujemy się i pojedziemy do domu. Jeśli ktoś z klubu powiedziałby nam, że drużyna jest rozwiązana z dnia na dzień, to również odejdziemy. Ale na chwilę obecną o tym nie myślimy - mówi Rasid Mahalbasić, środkowy Asseco Prokomu, dodając - Chcemy grać i wygrywać i po tym zwycięstwie jesteśmy bardzo silni mentalnie. Wbrew pozorom nie jest ciężko, ciężko było w styczniu, gdy zmienił się prezes klubu, brakowało pieniędzy na pensje, a kolejni zawodnicy odchodzili.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Austriacki środkowy zespołu mistrza Polski zdawał sobie sprawę z tego, jak wielka odpowiedzialność spoczywa na jego barkach i zdecydowanie sprostał oczekiwaniom. W dwumeczu zdobył łącznie 25 punktów (10/17 z gry), 20 zbiórek oraz 12 asyst i może mieć pełne prawo optymistycznego podejścia do dwóch kolejnych spotkań w Hali Mistrzów. Jego zespół prezentuje się naprawdę solidnie, a on sam wszechstronnością przypomina, przy zachowaniu odpowiednich proporcji, Chrisa Webbera.

- Dajcie spokój, ja jestem Rasid Mahalbasić, a nie Chris Webber, ale dziękuję za komplement. Bo to jest naprawdę wielki komplement dla mojej gry. Nie mamy zbyt dużo ludzi do grania, ale mimo to staramy się by każdy z nas robił to, czego wcześniej nie wykonywał. Ja zacząłem szukać swoich kolegów na pozycjach, gdy jestem podwajany - komentuje Mahalbasić.

W czwartek gdynianie zmierzą się z Anwilem ponownie, a następnie obie drużyny czeka pojedynek w sobotę. Być może ostatni w tej serii. - Szansę oceniam 50 na 50. Wiem jednak, że włocławianie przez cały sezon grają lepiej na wyjazdach, a nie w domu. Z tego, co mówił nam trener, jakby podzielić mecze Anwilu na te w domu i te na wyjeździe, to oni grają na zdecydowanie słabszym procencie skuteczności w Hali Mistrzów i to będziemy chcieli wykorzystać. A gdy np. będziemy wygrywać około pięcioma punktami przez dłuższy czas, wówczas Anwil zrobi się nerwowy... - kończy center Asseco Prokomu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×