Nate Robinson: Jeśli mógłbym zostać, byłoby znakomicie

28-letni rozgrywający ma za sobą udany sezon w barwach Chicago Bulls. Jak sam przyznał, z chęcią zostałby w Wietrznym Mieście na kolejny rok, jednak nie wie, czy znajdzie się dla niego miejsce.

Maciej Szeniawski
Maciej Szeniawski

Nate Robinson był w sezonie 2012/2013 jedną z najjaśniejszych postaci Chicago Bulls. Udało mu się całkiem nieźle zastąpić kontuzjowanego Derricka Rose'a i być zarówno kreatorem akcji, jak i egzekutorem. Forma, którą zaprezentował, na pewno pozwoli mu otrzymać niebawem atrakcyjne oferty. Umowa Robinsona z Bykami wygasa bowiem już za kilka tygodni. Jaka przyszłość czeka więc tego zawodnika? - Chciałbym zostać. Naprawdę, bardzo. Wiem jednak, że wśród graczy, którzy tu są, może być ciężko znaleźć dla mnie miejsce. Zobaczymy jak to będzie. Kocham tę drużynę, kocham tych zawodników. Jeśli mógłbym tutaj zostać, byłoby znakomicie - przyznał mierzący 175 cm playmaker.

Robinson prezentował równą formę przez cały sezon. Świetnie wypadł zwłaszcza w play-offach, kiedy to był prawdziwym liderem zespołu i statystykami rzędu 16,3 punktu, 4,4 asysty i 2,7 zbiórki na mecz zadowolił swojego trenera. - Myślę, że miał on bardzo dobry sezon. Przez ostatnie półtora miesiąca dobrze funkcjonował będąc na boisku razem z Kirkiem Hinrichem i grając bardziej na pozycji numer dwa. Podoba mi się ta jego wszechstronność - przyznał Tom Thibodeau.

Przyszłość Robinsona w Chicago stanowi sporą niewiadomą, gdyż zarówno sam zawodnik, jak i włodarze klubu zastanawiają się, jak odnalazłby się on u boku powracającego do zdrowia Rose'a. Wiadomo bowiem, że gdy gwiazdor Bulls będzie już w stu procentach gotowy do gry, to minuty dla innych zawodników na pozycji "jedynki" i "dwójki" zostaną ograniczone.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×