Stelmet i Turów wyraziły zainteresowanie - rozmowa z Szymonem Szewczykiem, reprezentantem Polski

- Turów oraz Stelmet ze mną rozmawiały. Nie ma co ukrywać, że na tę chwilę są tylko dwa kluby z Polski, które podjęły rozmowy - mówi na naszych łamach Szymon Szewczyk.

Karol Wasiek
Karol Wasiek

Karol Wasiek: Półtora miesiąca temu pojawiła się taka informacja, że będzie pan grał w Avellino, ale rozumiem, że były to tylko i wyłącznie plotki?

Szymon Szewczyk: (śmiech). To była tylko i wyłącznie plotka. Wpierw mówiono, że zagram w Avellino, później, że podpisałem dwuletnią umowę z Wenecją, a tak naprawdę to jestem bezrobotny.

W polskiej prasie można było z kolei przeczytać, że pana usługami zainteresowani są działacze PGE Turowa Zgorzelec.

- Muszę nieco sprecyzować te informacje, ponieważ Turów oraz Stelmet ze mną rozmawiały. Nie ma co ukrywać, że na tę chwilę są tylko dwa kluby z Polski, które podjęły rozmowy. Ja z decyzją się jednak nie spieszę. Najważniejsze jest bowiem moje zdrowie.
Szymon Szewczyk: Stelmet i Turów o mnie pytały Szymon Szewczyk: Stelmet i Turów o mnie pytały
Ale te rozmowy z tymi klubami to czas przeszły?

- Rozmowy były i one nie są zawieszone. Szczerze mówiąc, to ja się tym teraz w ogóle nie zajmuję, ponieważ najważniejsze jest dla mnie zdrowie. A co to za różnica, czy ja podpiszę kontrakt w klubie A, czy w klubie B? Muszę być zdrowy i kropka.

Czym pan się kieruje przy wyborze nowego klubu?

- Mam propozycje z innych klubów, ale ja na tym się naprawdę nie skupiam. Nie jest sztuką podpisać kontrakt w momencie, kiedy nie jest się zdrowym. Nie chcę oszukiwać klubów oraz siebie. Szanuję i cenię swoją osobę. Nie chcę, żeby w przyszłości ludzie mówili: "podpisał kontrakt, a nie był zdrowy". Na takie coś nie mogę sobie pozwolić.

A co się dzieje dokładnie z pańskim zdrowiem? Słyszałem, że dopiero w ostatnich dniach obozu w Legionowie wszedł pan do treningu.

- Tak, to prawda. W przedostatnim meczu sezonu nabawiłem się dosyć poważnej i bolesnej kontuzji. Musiałem to odcierpieć. Jakoś trenuję, staram się. Nie jest jeszcze optymalnie, tak jak być powinno. Przede mną jeszcze sporo pracy.

Wiem, że dla pana trener Bauermann nie jest nową postacią, ponieważ znacie się od wielu lat.

- To prawda. Znamy się od 11 lat. To dobry, wymagający trener. To szkoleniowiec, który stawia się za zawodnikami, który liczy na wszystkich. Wymaga dużo zaangażowania, szczególnie w obronie.

Od wielu lat nie było tylu gwiazd na kadrze...

- To jest dobre pytanie - dlaczego i z czego to wynika, że dopiero teraz wszyscy się zjechali na kadrę. Osoba trenera Bauermanna mogła to też spowodować, chociaż nie chcę nic ujmować poprzednim trenerom. Bądź co bądź Dirk Bauermann to trener z wielkim nazwiskiem i to zawsze pomaga.

A czemu pana nie było w poprzednim roku?

- Bo w poprzednim roku Szymon Szewczyk zadzwonił do trenera Pipana i po prostu powiedział, że ma dosyć.

Ale teraz pomimo kontuzji nie zrezygnował pan z kadry. Dlaczego?

- To były zupełnie inne sytuacje, ponieważ mięśnie pracowały, ale głowa już nie. Wówczas i tak te mięśnie nie będą funkcjonować odpowiednio. Natomiast, kiedy głowa odpoczęła i chce pracować, ale mięśnie nie mogą, to i tak możesz trenować, ponieważ głowa wszystko to kontroluje.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×