Nowe-stare bolączki Spójni Stargard. "Nie poradziliśmy sobie ze strefą"

Spójnia Stargard Szczeciński przegrała z MOSiR-em Krosno. Trener Ireneusz Purwiniecki wskazał przyczyny sobotniej porażki.

Patryk Neumann
Patryk Neumann
W inauguracyjnej kolejce MOSiR PBS Bank KHS Krosno pokonał Spójnię Stargard Szczeciński 68:53. - Graliśmy dobrze przez dwie kwarty. Nawet można powiedzieć, że za dobrze jak na takiego przeciwnika. Później niestety nie poradziliśmy sobie ze strefą i nie utrzymaliśmy Grochowskiego w drugiej połowie, bo on to rozrzucił wszystko. Trzecia kwarta zadecydowała - ocenił trener Spójni, Ireneusz Purwiniecki.

Jego zespół prowadził przez większość pierwszej połowy. We wspomnianej trzeciej kwarcie punkty zdobywał tylko na samym jej początku, a następnie w żaden sposób nie potrafił rozmontować defensywy rywala. - Nie spodziewajmy się, że będziemy królami życia. Przychodzą minuty dla tych chłopców. Szczególnie dla Wróbla i Ejsmonta, bo oni sobie wywalczyli to miejsce. Na słabszych przeciwników ta drużyna wystarczy, natomiast na taki zespół jak MOSiR Krosno to mamy trochę kłopotów - przyznał Purwiniecki.

Spójnia już nie pierwszy raz ma kłopoty z obroną strefową. Czy do kolejnego meczu z Astorią Bydgoszcz uda się wyeliminować mankamenty? - To są rywale na naszym poziomie. Nie załamujemy rąk. Pracujemy dalej. Krosno niejeden mecz wygra ze średniakami takimi jak my. Nie udało się. Wygraliśmy dwie kwarty, ale gra się cały mecz. Zadecydowała trzecia kwarta. Szczególnie rozbicie strefy. Będziemy nad tym pracować, bo drużyny oglądające płytki z naszych meczów przeanalizują to dokładnie - wyjaśnił stargardzki trener. - Graliśmy przez 20 minut. W następnych meczach musimy dłużej się tak prezentować. W rotacji jeszcze przyda się Calvin. Czekamy też na Szymkiewicza. Poprzez krótszą rotację straciliśmy sporo sił. Nie możemy wykorzystać Długiego (Piotra Wojdyra przyp. Red.) z takimi zespołami, bo on musi mieć przeciwnika ze zbliżonymi parametrami. A tak Salamonik, Pisarczyk czy Fraś są za szybcy dla niego - kontynuował.

Jak udało nam się dowiedzieć Calvin Jurewicz-Johnson nie zagrał w sobotę z powodów formalnych. Mimo porażki kolejny raz na wyróżnienie zapracował Tomasz Ejsmont, dla którego był to debiut w I lidze. - Pokazuje charakter, czyli to, czego od niego chcę - stwierdził Purwiniecki. - Wyróżniłbym jeszcze Wróbla za ambicję, bo walczył, tracił siły, prosił o zmiany i powracał. Musi jeszcze dużo pracować nad rozgrywaniem piłki, ale to jego pierwszy sezon w tym wymiarze minutowym - dodał.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×