Tomasz Jankowski po 1. kolejce TBL: W Stelmecie panuje bałagan

Według Tomasza Jankowskiego, eksperta portalu SportoweFakty.pl, w 1. kolejce TBL najbardziej rozczarowali Stelmet Zielona Góra, u którego panuje bałagan, i Śląsk Wrocław.

Patryk Kurkowski
Patryk Kurkowski

Na inaugurację rozgrywek nie było wielu niespodzianek, zaskoczyli właściwie tylko koszykarze Asseco Gdynia. Byli mistrzowie Polski mocno przebudowali swoją drużynę, która wyraźnie straciła na jakości i nie powinna stanowić zagrożenia dla czołówki. Tymczasem podopieczni David Dedka zdołali na własnym parkiecie wygrać z bezradnym AZS-em Koszalin.

- Najbardziej zaskoczył mnie Piotr Szczotka, który grał na pozycjach od 1 do 5. Co więcej, robił same dobre rzeczy. Były takie momenty, że walczył z Harrisem. Asseco Gdynia też można powiedzieć, że zaskoczyło, gdyż nawet AZS Koszalin się tego nie spodziewał. Zespół Davida Dedka zanegował dosłownie wszystko, co zostało wcześniej powiedziane o tej drużynie. Przy okazji Asseco warto też dodać, że dobrze wypadł Roman Szymański. Dla kibiców ten zawodnik przyszedł właściwie nie wiadomo skąd, a potrafił przeciwko Harrisowi zrobić trzy dobre akcje w obronie. Natomiast AJ Walton powinien nie tylko rzucać, ale też więcej dogrywać, zwłaszcza gdy ma w zespole takich rzucających jak Łukasz Seweryn i Fedor Dmitriew. To przyniosłoby większą korzyść - ocenił mecz Tomasz Jankowski, ekspert portalu SportoweFakty.pl.

41-letni szkoleniowiec zwrócił również uwagę na słaby start akademików. Zawodnicy Zorana Sretenovicia rzeczywiście spisali się fatalnie.

- AZS Koszalin wyglądał naprawdę bardzo słabo. W ich drużynie zagrało czterech Amerykanów, z czego jeden według mnie nie został wykorzystany. Nie widziałem w poczynaniach koszalinian zespołowej gry - czy to w ataku, czy w obronie. Mówiąc wprost - koszalinianie nie zrobili nic, aby wygrać to spotkanie - dodał "Jankes".

Wprost rewelacyjny powrót na polskie parkiety zaliczył Cezary Trybański (22 punkty, 11 zbiórek), który miał stu procentową (!) skuteczność w starciu z Energą Czarnymi Słupsk. Mimo wszystko doświadczony środkowy nie miał powodów do radości, gdyż jego Polpharma Starogard Gdański przegrała 74:82.

- Statystyki ma naprawdę niesamowite. Trybański zaliczył rewelacyjny powrót do ligi. Zobaczymy, jak długo to potrwa. Życzę mu jak najlepiej, oby okazał się mocnym wzmocnieniem Polpharmy i notował częściej double-double. Wkrótce przekonamy się jednak, czy taka gra to jest jego normalny poziom - ocenił Jankowski.

Na starcie rozgrywek kompletnie rozczarował Stelmet Zielona Góra. Mistrzowie Polski nie tylko przegrali walkę o Superpuchar Polski, ale byli również blisko kompromitacji w starciu z Kotwicą Kołobrzeg. Dopiero po dogrywce podopieczni Mihaila Uvalina zdołali odnieść zwycięstwo.

- To już nie jest wróżenie z fusów. Na ten moment Stelmet Zielona Góra wygląda fatalnie. Nie ulega jednak wątpliwości, że będzie się to zmieniało. Patrząc jednak czysto koszykarsko, to obecnie nie wygląda to dobrze. Bo jeśli z Kotwicą zielonogórzanie trafiają zaledwie 33 procent rzutów za dwa, blisko 30 rzutów pudłują niemal spod kosza, to ciężko mówić o dobrej postawie. Patrząc na statystyki, widać, że Mihailo Uvalin gra tylko ósemką zawodników i naprawdę nie wiem, skąd te problemy. Z klubu odchodzą kolejni zawodnicy i wygląda na to, że bałagan panuje i w klubie, i w drużynie. Nie można tego inaczej skwitować - podsumował szkoleniowiec, który w przeszłości pracował w klubie z Winnego Grodu.

Większe oczekiwania wiązano z powrotem Śląska na ekstraklasowe parkiety. Zwłaszcza że wrocławianie sami mocno pompowali balonik. Ale rzeczywistość była dla nich brutalna - w starciu z Anwilem Włocławek nie pokazali niczego wielkiego i zasłużenie przegrali.

- Jestem w stanie zrozumieć pęd Śląska, aby znów być wielkim i wrócić do ciekawej rywalizacji z Anwilem Włocławek. Ale patrząc szczerze na poziom wrocławian, to nie przystoi porównywać się, z tym co się działo 15 lat temu. Drugi raz czegoś takiego już nie będzie, a jeśli już, to musi jeszcze minąć sporo czasu. Natomiast przechodząc do samego meczu. Anwil odciął Roberta Skibniewskiego, zaś Paweł Kikowski wyglądał na przestraszonego, jakby wracał z ligi amatorskiej do ekstraklasy. Jestem jednak pewien, że potrafi grać znacznie lepiej. W przypadku Śląska zadziwia mnie nieco rotacja, bo w pierwszej kwarcie było sporo zmian. Można to zrozumieć, ale zmiany były chaotyczne. Może dlatego nic się z tego nie urodziło. Nie przekonuje mnie też zaciąg Amerykanów. Thompson miał wprawdzie 9 zbiórek, ale większość z nich wpadła mu w ręce. Poza tym nie jest to zbyt ruchliwy zawodnik. Ucieszyłem się za to, że widzę Jakuba Parzeńskiego, bo ma szansę pokazać się w Polsce. Jestem jego cichym fanem.

Drużyna Miliji Bogicević wprawdzie wygrała, ale też nie rzuciła swoją postawą na kolanach. "Rottweilery" miały znakomity początek, który ustawił resztę spotkania.

- To, co zagrał Anwil wystarczyło na strasznie słaby Śląsk. To nie była rewelacyjna postawa. W Anwilu odpalił Paul Graham, który grał w dobrze znanej sobie hali. Nie jestem przekonany do Dusana Katnicia - to nie jest rozgrywający z mojej bajki, za dużo kozłuje, a za mało u niego szybszej gry - stwierdził nasz ekspert.

Pierwsze zwycięstwo w nowym sezonie zanotowali też koszykarze Rosy. Radomianie uporali się z Stabillem Jeziorem Tarnobrzeg, które - już niemal tradycyjnie - przegrało przez wąską kadrę.

- Gra Jeziora Tarnobrzeg opiera się na czterech zawodnikach. Nie udało im się przechwycić polskiego zawodnika z wyższej półki, choć Marcin Nowakowski na pewno będzie chciał coś udowodnić. W pierwszym meczu jednak mu nie poszło. Być może Dawid Przybyszewski powalczy trochę pod koszem, ale widać, że on tego nie lubi i już w pierwszym spotkaniu oddał trzy rzuty z dystansu.

Kto najbardziej rozczarował w 1. kolejce TBL?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×