Wrócić w ciągu miesiąca - rozmowa z Mantasem Cesnauskisem, zawodnikiem Stelmetu Zielona Góra

Mantas Cesnauskis na razie poczynania swoich kolegów ze Stelmetu Zielona Góra obserwuje z boku, ponieważ przed rozpoczęciem sezonu nabawił się kontuzji.

Michał Żurawski
Michał Żurawski

Michał Żurawski: Niedawno nabawiłeś się poważnej kontuzji. Jaka była twoja pierwsza reakcja na uraz?

Mantas Cesnauskis: Na początku przede wszystkim naprawdę się przestraszyłem. Ból nogi był naprawdę duży, a przy tym usłyszałem dźwięk, jakby mi coś w niej pękło. Nie wiedziałem, co zrobić, więc najszybciej jak mogłem udałem się do lekarza. On stwierdził natomiast, że to zerwanie Achillesa.

Jak obecnie się czujesz? Wszystko jest już w porządku?

- Tak, jest już całkiem nieźle. Na szczęście nie był potrzebny żaden zabieg, ponieważ doktor stwierdził, że ścięgno jest zerwane jedynie w 30%. Zalecił mi także miesiąc odpoczynku, więc ostatnimi czasy trochę mi się nudzi (śmiech). Powoli jednak zaczynam już wchodzić w rytm treningowy, ale jeszcze trochę czasu minie, nim wrócę do gry.

Możemy już mówić o jakimś konkretnym terminie twojego powrotu do gry?

- Ciężko powiedzieć. Sam chciałbym na to pytanie znać odpowiedź, ale nie jestem w stanie tego przewidzieć. Moim osobistym celem jest to, żeby jak najszybciej się odbudować i jeżeli będzie to możliwe to już za miesiąc pojawić się na parkiecie.

W sobotę Stelmet po ciężkim meczu zakończonym dogrywką pokonał Kotwicę Kołobrzeg. Jednak na początku sezonu ta wasza forma jest chyba daleka od tego, czego wszyscy od was oczekują?

- Oczekiwania wobec naszego zespołu są zawsze bardzo wysokie, ale my już zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić, dlatego staramy się nie zaprzątać nimi głowy. Wiadomo, że choćby w tym wspomnianym przez ciebie meczu nie zaprezentowaliśmy się dobrze, ale ważne jest to, żeby grając słabsze spotkanie potrafić je wygrać. Takie zwycięstwa jak to w Kołobrzegu będą miały bardzo duże znaczenie w późniejszej części sezonu.

Przed wami spotkanie z Bayernem Monachium. Po tym co na razie widzimy ciężko wierzyć w to, że możecie monachijczyków pokonać.

- Czasami jest tak, że przeciwko słabszym drużynom gra się gorzej, a kiedy trafia się na rywala z najwyższej półki to można zagrać naprawdę dobre zawody. Mam nadzieję, że właśnie tak będzie w naszym przypadku i uda nam się pokonać Bayern. Dodatkowo ważny będzie fakt, że zagramy przed naszymi kibicami, co będzie dla nas naprawdę dużą pomocą.

Wielu zawodników w waszym zespole nie mieści się w składzie meczowym. Jak to wpływa na atmosferę w zespole? Nie jest czasami tak, że przez to pojawiają się jakieś zgrzyty czy niesnaski?

- Wiedzieliśmy od dawna, że właśnie tak będzie budowana drużyna w nowym sezonie. Założenie było takie, aby dysponować szeroką kadrą i nią rotować. Ja szczerze powiem, że nie zauważyłem problemu w zespole, jeżeli chodzi o kłótnie czy coś takiego. Wiadomo, że każdy chce grać jak najwięcej, ale jesteśmy profesjonalistami i wiemy, że najważniejsze jest dobro drużyny. Atmosfera jest naprawdę dobra, a decyzje personalne podejmuje trener Uvalin.

Uważasz, że trener Uvalin radzi sobie z rotacją tak wieloma zawodnikami?

- Oczywiście, że sobie radzi. Już kilkukrotnie nasz trener pokazał, że umie sobie radzić z presją oraz rozdysponowaniem minut na wielu graczy. Wydaje mi się, że dla niego taka sytuacja, jaką obecnie mamy, nie jest żadnym problemem.

Dzisiaj spotykamy się w Słupsku, gdzie przyjechałeś razem z Aaronem Celem i Marcinem Sroką. Można by powiedzieć, że ciągnie wilka do lasu.

- Wiadomo, że tak. Słupsk to moje miasto, tu mieszka moja rodzina, tu jest mój dom. Zawsze cieszę się, kiedy mam wolny dzień i mogę tutaj przyjechać, a jeżeli czasami przy tym dodatkowo mogę przyjść na mecz Czarnych to czuję podwójną radość.
Mantas Cesnauskis podkreśla, że Słupsk to jego prawdziwy dom Mantas Cesnauskis podkreśla, że Słupsk to jego prawdziwy dom
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×