Beniaminek I ligi koszykarzy znalazł nowy-stary dom

Koszykarze King Wilków Morskich Szczecin wychodzą na prostą. Uporali się z brakiem hali, przerwali też serię porażek derbowym zwycięstwem nad Spójnią.

Patryk Neumann
Patryk Neumann

Jeszcze kilka dni temu po zalaniu parkietu w hali Szczecińskiego Domu Sportu przyszłość King Wilków Morskich Szczecin stała pod dużym znakiem zapytania. Istniało zagrożenie, że będą oni grali na wyjazdach lub w roli gospodarza w innych miastach. Ten kłopot został jednak rozwiązany. - Jesteśmy z powrotem normalnie w sezonie. Zadomowiliśmy się na Świętoborzyców. Wiemy, że jeszcze przez miesiąc lub 6 tygodni będziemy w szkolnej hali. Później wracamy do SDS-u - powiedział dla Sportowefakty.pl trener King Wilków Morskich, Marek Żukowski.

Hala szkoły podstawowej nr 35 będzie nowym-starym obiektem szczecińskiej ekipy. Beniaminek I ligi występował tam w ostatnich latach, również w zakończonych awansem rozgrywkach II ligi. Największym kłopotem była jednak szybka weryfikacja obiektu do rozgrywek. - PZKosz nam tą halę dopuścił. Mieliśmy kłopot z częścią mechaniczną, gdzie kosz meczowy nie mógł stać prosto. Stąd było to zawirowanie i chcieliśmy przełożyć spotkanie z Toruniem. Tą część udało się sprowadzić w trybie ekspresowym. Kosz jest zamontowany i w pełni sprawny. To, co będziemy musieli zagramy na Świętoborzyców - dodał Żukowski.

Jego zespół przełamał się w niedzielę po dwóch porażkach z rzędu. Wilki Morskie nie dały szans Spójni Stargard Szczeciński zwyciężając 67:53. - W pierwszej połowie chłopacy byli skoncentrowani. Wyglądało to tak jakbym sobie życzył. W drugiej połowie przewaga za mocno nas uspokoiła. Tempo naszych akcji na tyle spadło, że Spójnia narzuciła swój styl gry. Po dwóch przegranych meczach najważniejsza jest wygrana. Na pewno to podbuduje morale w zespole - ocenił trener Wilków.

Kluczem do sukcesu okazała się wysoko wygrana pierwsza połowa, w której Spójnia zdobyła tylko 17 oczek. W jaki sposób szczecińscy koszykarze zdołali zatrzymać gospodarzy? - Pracujemy cały czas nad defensywą. Z Toruniem też ich trochę zaskoczyliśmy. Udało się nam trzymać na pewnym punkcie, ale później pojawiły się braki i przegraliśmy. Tutaj wyszliśmy skoncentrowani od początku. Wiedzieliśmy, że Spójnia ma kłopoty pod koszem. Staraliśmy się jak najmocniej zagęścić pole trzech sekund i zmusić ich do rzutów z dystansu. To przełożyło się na wynik - wyjaśnił nasz rozmówca.

W niedzielnym spotkaniu zabrakło kilku graczy. Przyczyny absencji były jednak zupełnie różne. - Paweł Mróz leczy drobny uraz - zaznaczył szczeciński szkoleniowiec. Inaczej wyglądała sytuacja z Marcinem Stokłosą. - Mamy taki szeroki skład, że chciałem dać więcej minut Karolowi Nowackiemu, który wraca po chorobie i brakuje mu pewności. Mamy trzech bardzo dobrych rozgrywających. Rotacje w składzie muszą być. Na pewno też to wpłynie lepiej na psychikę, że nikt nie może czuć się pewny miejsca, muszą walczyć w każdym momencie, żeby grać w składzie meczowym - stwierdził Marek Żukowski.

W środę King Wilki Morskie zmierzą się z Basketem Piła w ramach II rundy Pucharu Pzkosz. Jak podejdą do spotkania z II-ligowcem? - Wcześniej nie zajmowaliśmy się tym meczem. Na pewno będziemy chcieli dać więcej czasu osobom, które mniej grają, bo na to zasługują. W jakim składzie wystąpimy? Będzie wiadomo w środę - zakończył Żukowski.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×