Jarosław Zyskowski po 4. kolejce TBL: Monotonny mecz Stelmetu

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Jarosław Zyskowski stwierdził, że mecz Stelmetu był tak monotonny, że... przysnęła ławka zielonogórzan. Nasz ekspert zastanawia się też, jak długo potrwa seria Energi Czarnych Słupsk.

W 4. kolejce TBL doszło do starcia na szczycie - Energa Czarni Słupsk zmierzyli się u siebie z Rosą Radom, która dobrze spisała się tylko w pierwszej części meczu. Po przerwie podopieczni Andreja Urlepa wyraźnie poprawili się w defensywie, co przełożyło się na kilka innych elementów i w konsekwencji na zwycięstwo. Tym samym "Czarne Pantery" są jedynym niepokonanym zespołem w stawce.

- W meczu o pierwsze miejsce wygrała mikstura Urlep obrona - wypełniona Gryfia. Jak długi ma termin przydatności? Czy może się okazać bezterminowa? Chyba nie. Przecież każdy produkt ma swój okres ważności - stwierdził nasz ekspert, Jarosław Zyskowski.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas

Żadnych emocji nie uświadczyliśmy w Zielonej Górze. Mistrz Polski - po raz pierwszy w trwających rozgrywkach - wreszcie zdeklasował jednego z rywali. Stelmet łatwo rozprawił się z AZS-em Koszalin, który jest pogrążony w kryzysie i chaosie. Zawodnicy Zorana Sretenovicia wciąż czekają na pierwsze zwycięstwo.

- Pierwsza połowa na tyle monotonna, że nawet ławka Stelmetu przysnęła i nie zauważyła braku Polaków na parkiecie. W drugiej rozkręciło się za sprawą hand offów, granych na środku boiska przez AZS, po których zobaczyliśmy serię przechwytów, kończonych efektownymi wsadami Przemysława Zamojskiego i Christiana Eyengi. Ogólnie w ataku było ok, ale nie widzieliśmy obrony i nie mamy odniesienie jakby to było w normalnym meczu. Pilne! Panowie zróbcie coś z reklamami nalepianymi na parkiet, bo zawodnicy leżeli z dziesięć razy, ślizgając się przez nie - powiedział były koszykarz m.in. Śląska Wrocław.

Jako pierwsi na zmianę szkoleniowca zdecydowali się włodarze Stabillu Jeziora. Tarnobrzeżanie na początku rozgrywek spisują się jednak koszmarnie, toteż - razem z AZS Koszalin - znajdują się na dnie ligowej tabeli. Zawodnicy - wówczas jeszcze - Leszka Marca ulegli na własnym parkiecie PGE Turowowi Zgorzelec, który nie miał trudności z odniesieniem kolejnego zwycięstwa.

- Czy terminarz i młoda polska część składu uzasadniają zmianę trenera? Czas pokaże. Widać, że pomimo braku spadków nikt nie chce być ostatni w TBL. W Turowie szkoda, że ten młody supertalent nie nazywa się Karolakovic lub Mc Carolac's, bo wtedy grałby po 30 minut w meczu. A tak wróci na ławę, a my do dyskusji: Co z tą polską koszykówką? - przyznał Zyskowski, który odniósł się do świetnego występu Jakuba Karolaka.

To, czego nie osiągnęli gracze AZS-u i Stabillu Jeziora, udało się koszykarzom Kotwicy Kołobrzeg. "Czarodzieje z Wydm" dotychczas prezentowali się przeciętnie, ale w starciu ze Śląskiem Wrocław zagrali solidnie w ataku, co zaowocowało znakomitym dorobkiem punktowym oraz cenną - wszakże pierwszą - wygraną.

- Terrell Parks i Karron Johnson zdominowali pole trzech sekund, a na obwodzie szalał Grzegorz Arabas, dzięki czemu Kotwica odniosła pewne zwycięstwo. W Śląsku pewnie żałują, że latem nie zatrudnili Dariusza Szczubiała, bo obu Amerykanów mieliby u siebie - skwitował starcie w Kołobrzegu Zyskowski.

Asseco Gdynia po raz kolejny w tych rozgrywkach pokazał charakter. Wprawdzie to nie wystarczyło, aby sięgnąć po dwa punkty, ale podopieczni Davida Dedka  udowodnili, że są naprawdę niewygodnym rywalem. Byli mistrzowie Polski z Polpharmą Starogard Gdański przegrywali już 20 punktami, lecz ruszyli w pościg i byli naprawdę blisko odrobienia strat.

- Asseco dalej zaskakuje. Tym razem tym, że potrafiło się podnieść z minus dwadzieścia. Gdyby jeszcze udało im się rozwiązać problem strat (!) albo mecze trwały o dwie minuty dłużej, to - niewiarygodne - ale mogliby mieć bilans 4-0 - zakończył Zyskowski.

Źródło artykułu: