Cztery zwycięstwa dadzą nam awans - rozmowa z Łukaszem Koszarkiem, graczem Stelmetu Zielona Góra

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Wydaje mi się, że w Eurolidze nikt nikogo nie traktuje ulgowo - mówi w rozmowie z naszym portalem Łukasz Koszarek, rozgrywający Stelmetu Zielona Góra.

Karol Wasiek: Akumulatory w zespole załadowane przed czwartkowym spotkaniem w Eurolidze, które zostało okrzyknięte ostatnio mianem jednego z najważniejszych w tym sezonie?

Łukasz Koszarek: To jest na pewno ważne spotkanie, ale na pewno nie jest z serii tych najważniejszych. Jesteśmy skoncentrowani, ale nie traktujemy tego spotkania jakoś specjalnie. W czwartek czeka nas bardzo wymagający przeciwnik i musimy dać z siebie 100 procent i zobaczymy, na co to wówczas wystarczy.

[b]

Jak oceniasz sytuację w grupie? Jesteście na dobrej drodze do awansu?[/b]

- Myślę, że sytuacja jest dość dynamiczna i zmienna. Uważam, iż Montepaschi Siena zacznie wygrywać i tak naprawdę każde kolejne spotkanie będzie tak samo ważne. Jestem zdania, że każda drużyna będzie liczyła się do samego końca. Mam nadzieję, że również będziemy w tym gronie. Nie można absolutnie przeceniać żadnego spotkania.

Ten bilans na tę chwilę stawia was w dobrej pozycji wyjściowej?

- Mógł być oczywiście lepszy, ale trzeba zwrócić uwagę na fakt, że w pierwszych dwóch spotkaniach zaprezentowaliśmy się naprawdę fatalnie. Później jednak zaczęliśmy lepiej funkcjonować razem i wreszcie gramy tak jak tego sobie życzyliśmy. Aczkolwiek ta sytuacja w Eurolidze nadal nie jest komfortowa, jeśli chodzi o wyjście z grupy.

Ile zwycięstw trzeba odnieść, żeby awansować dalej?

- Uważam, że co najmniej cztery zwycięstwa dadzą nam awans do TOP16. Aczkolwiek sytuacja jest dynamiczna i wszystko jest możliwe. Kiedyś Prokomowi udało się awansować z dwoma zwycięstwami (śmiech). Tutaj na pewno taka sytuacja się nie wydarzy.

[b]

W szatni analizowane są różne scenariusze, czy raczej odcinacie się od wszelkich spekulacji i kalkulowania?[/b]

- Nie rozmawiamy w szatni za dużo na ten temat, ponieważ sytuacja jest dynamiczna, a poza tym trzeba pilnować sytuacji w lidze polskiej, której absolutnie nie możemy odpuszczać.

Ale w polskiej lidze większość spotkań wygrywacie niemal "na chodzonego"...

- (śmiech) Aż tak łatwo nie ma. Czasami polska liga nie wzbudza tyle emocji, co Euroliga, ale zawsze trzeba sobie wybiegać.

Ostatnio trener Adamek w rozmowie z naszym portalem twierdził, że zarówno wam, jak i Nanterre przypięto łatkę najsłabszych w Eurolidze. Na boisku dało się to odczuć?

- Myślę, że Unicaja nie potraktowała nas zbytnio ulgowo (śmiech). Hiszpanie nawet jak prowadzili różnicą 30 punktów to nadal starali się powiększyć tę przewagę. Wydaje mi się, że w Eurolidze nikt nikogo nie traktuje ulgowo. Te pierwsze dwa spotkania spowodowały, że różnie na nasz temat mówiono. Nie przejmowaliśmy się tym kompletnie, staraliśmy się robić swoje, bo wiedzieliśmy, że ta drużyna ma potencjał. Teraz na pewno to lepiej wygląda, aczkolwiek przed nami jeszcze daleka droga do TOP16.

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Źródło artykułu: