Bulls sprawili sobie prezent, Thunder roznieśli Knicks

Chicago Bulls w pierwszym świątecznym spotkaniu pokonali fatalnie prezentujących się Brooklyn Nets. To już czwarta porażka nowojorczyków z rzędu.

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak

Cierpliwość fanów Brooklyn Nets znów zostaje wystawiona na ciężką próbę. 25 celnych z 71 oddanych rzutów z gry, 5 na 17 zza łuku, 23 na 31 z linii rzutów wolnych, 16 strat, zaledwie 11 drużynowych asyst. Proste statystyki, które świetnie obrazują w jakim bagnie ugrzęzła drużyna prowadzona przez Jasona Kidda. Nets nawet w Boże Narodzenie rozegrali po prostu tragiczne spotkanie, a ich najlepszym zawodnikiem okazał się Deron Williams. Rozgrywający zdecydował się na występ pomimo urazu, notując 18 punktów i 8 asyst. Dobre 17 "oczek" dorzucił jeszcze Mirza Teletović, a 13 piłek zebrał rezerwowy, Reggie Evans. To byłoby jednak na tyle, jeśli chodzi o pozytywne aspekty.

Reszta graczy miejscowych prezentowała się tragicznie. Zawiedli szczególnie Paul Pierce (1/8 z gry), Kevin Garnett (2/7 z gry) czy Andray Blatche (1/11 z gry). Nets polegli już po raz czwarty z rzędu, a ich obecny bilans to zaledwie 9 zwycięstw i aż 19 porażek.

Chicago Bulls w drugiej odsłonie wrzucili szósty bieg, a świetną postawę kontynuowali również od razu po zmianie stron. 36:20 w trzeciej kwarcie podcięło gospodarzom skrzydła, a świetne spotkanie rozegrał wchodzący z ławki Taj Gibson. Podkoszowy był najlepszym Bykiem na boisku, który w 28 minut zdobył 20 punktów i 8 zbiórek. Ważne 13 "oczek" zapisał w swoim dorobku również obwodowy strzelec - Mike Dunleavy. Bulls po zwycięstwie w Barclays Center przybliżyli się do ósmego miejsca w Konferencji Wschodniej.

Brooklyn Nets - Chicago Bulls 78:95 (23:21, 15:20, 20:36, 20:18)

(Williams 18, Teletovic 17, Johnson 12 - Gibson 20, Butler 15, Boozer 14)

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas

Carmelo Anthony z powodu skręcenia lewej kostki nie pojawił się w świąteczny wieczór na parkiecie legendarnej Madison Square Garden, a Oklahoma City Thunder zrównała z ziemią miejscowych New York Knicks. Podopieczni Mike'a Woodsona nie wygrali nawet kwarty, wyraźnie odstając od rywala w każdym aspekcie koszykarskiego abecadła. Gości do triumfu poprowadził duet Russell Westbrook - Kevin Durant, a świetne spotkanie rozegrał również Serge Ibaka, autor 24 "oczek". Rozgrywający i skrzydłowy zapisali na swoich kontach imponujące statystyk, odpowiednio 14 punktów, 10 asyst, 13 zbiórek - Westbrook, 29 punktów (10/16 z gry), 6 asyst, 7 zbiórek - KD.

Po stronie upokorzonych Knicks, 22 punkty zdobył rezerwowy, Amare Stoudemire, a 21 "oczek" uzbierał Tim Hardaway Jr.. Nowojorczycy zrównali się tym samym bilansem z Brooklyn Nets i nadal znajdują się na samym dnie słabszej, Konferencji Wschodniej.

New York Knicks -Oklahoma City Thunder 94:123 (29:35, 17:25, 21:27, 27:36)

(Stoudemire 22, Hardaway Jr. 21, Smith 20 - Durant 29, Ibaka 24, Jackson 18)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×