Sek Henry: Ludzie mówiliby, że jestem samolubem

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

AZS Koszalin był niezwykle blisko pokonania Trefla Sopot, ale gospodarzom do sukcesu zabrakło jednej skutecznej akcji. Ostatni rzut przestrzelił Artur Mielczarek.

Ostatnia akcja koszalinianin mogła się zakończyć zupełnie inaczej, gdyby Sek Henry zdecydował się na akcję indywidualną. Amerykanin wybrał jednak Artura Mielczarka, który chybił rzut z rogu boiska, chociaż pozycję miał całkiem niezłą.

- Ale mamy pecha... - stwierdził załamany rozgrywający AZS Koszalin, który po chwili dodawał: - Podawałem, ponieważ Mielczarek był na wolnej pozycji. Prawda jest taka, że jak biegłem to zauważyłem, iż pod koszem jest dość ciasno i mógłbym się tam nie zmieścić, dlatego podjąłem taką decyzję. Wydaje mi się, że mógł on jeszcze wykonać kozioł i położyć piłkę na obręczy, ponieważ skupiłem uwagę obrońców na swojej osobie i de facto miał on wolną drogę do kosza. Uważam, że podjąłem słuszną decyzję - podkreślał Sek Henry.

- Wiem, że mogłem zrobić wsad albo rzucić nad obrońcami, ale uważam, że zagrałem po prostu zespołowo, tak według zasad koszykarskich. Wyobrażam sobie, co ludzie mówiliby, gdybym nie podał i nie trafił. Wówczas by się zaczęło gadanie, że jestem indywidualistą - zaznaczał Henry.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: