NBA: Powrót do ligowej rywalizacji, świetny występ Jamesa

NBA po kilku dniach przerwy na coroczny All-Star Weekend powraca do ligowej rywalizacji. Na najwyższe obroty wznosi się również lider Miami Heat. LeBron James wtorkowej nocy zdobył aż 42 punkty.

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak

Po wspaniałym i zaskakującym początku sezonu, Atlanta Hawks obniża swoje loty. Duży wpław ma na to zapewne brak ich podstawowego centra - Ala Horforda, którego kontuzja wyłączy z gry najprawdopodobniej już do końca trwających rozgrywek. Przy takim obrocie spraw, jeśli słabsze spotkanie przydarzy się Paulowi Millsapowi, Jastrzębie o końcowy triumf będą mieli bardzo ciężko. Dokładnie tak było wtorkowej nocy w Indianapolis.

Najlepszy gracz drużyny ze stanu Georgia zdobył tym razem zaledwie 7 punktów (3/10 z gry) i zebrał 8 piłek, a Hawks popełnili aż 22 straty, w konsekwencji czego ulegli Pacers 98:108. To już ich szósta porażka z rzędu. Gospodarzy do pierwszego triumfu po przerwie na All-Star Weekend poprowadził uczestnik niedzielnego pojedynku w Nowym Orleanie - Paul George. Skrzydłowy wywalczył 26 "oczek", a 17 dołożył David West.

- Mieliśmy kąśliwy początek. Musimy jednak wyjść i być bardziej profesjonalni. Mimo wszystko trochę trudno wygrać mecz, gdy popełnia się 22 straty, szczególnie przeciwko jednej z najlepszych drużyn w NBA - mówił po meczu Shelvin Mack, zdobywca jedenastu punktów z ławki. Najlepiej punktującym zawodnikiem po stronie Hawks okazał się natomiast Kyle Korver (19 punktów), autor pięciu celnych rzutów zza łuku.

22 piłki, w tym 11 na atakowanej tablicy, zebrał MVP piątkowego pojedynku BBVA Compass Rising Stars Challenge, Andre Drummond. Bohaterem pojedynku pomiędzy Detroit Pistons a Charlotte Bobcats został jednak Al Jefferson. Center swoją świetną dyspozycją przyćmił statystyki graczy obwodowych rywali, a sam zapisał na swoim koncie 32 punkty i 12 zbiórek. Rysie pokonały Tłoki 108:96.

Miami Heat na niespełna osiem minut przed zakończeniem wtorkowego spotkania przegrywali jeszcze 92:95, by ostatecznie pokonać Dallas Mavericks 117:106. Prym w tamtym okresie, jak i całym pojedynku wiódł LeBron James. MVP zeszłorocznych finałów trafił wówczas dwukrotnie zza łuku, szybko niwelując dzielący obie ekipy dystans, a następnie poprowadził swoją drużynę do trzydziestego siódmego zwycięstwa w trwających rozgrywkach, a drugiego nad Mavs w bezpośrednim starciu.

30-latek uzbierał w sumie najlepsze w sezonie 42 punkty, trafiając przy tym 16 na 23 prób z gry oraz dodając 9 zbiórek i 6 asyst. 22 "oczka" na równie dobrym procencie rzutów z dystansu dorzucił Chris Bosh, a 18 wchodzący z ławki podkoszowy - Chris Andersen.

- Myślę, że graliśmy bardzo twardo, a nasze serca walczyły przez całą noc. Spudłowaliśmy kilka przedwcześnie oddanych rzutów, popełniliśmy niepotrzebne straty, co naprawdę boli. Są zespoły, które z tego korzystają, za co jesteśmy zmuszeni zapłacić najwyższą cenę - mówił po meczu wyraźnie rozczarowany końcowym wynikiem Rick Carlisle, szkoleniowiec Mavericks. Wato dodać, że miejscowi z American Airlines Center długo utrzymywali się "w grze" mimo zaledwie 40-procetntowej skuteczności rzutów z gry. Na nic zdały się 22 punkty Dirka Nowitzkiego, czy 29 celnych na 32 oddane próby z linii rzutów wolnych.

Wielkie emocje towarzyszyły również wtorkowemu spotkaniu w Pepsi Center. 50 sekund przed ostatnią syreną Denver Nuggets prowadzili jeszcze 99:94 i wydawało się, że zwycięstwo gospodarzy jest wręcz nieuniknione. Po czasie na żądanie, dwóch przestrzelonych trójkach Geralda Greena, kilku zbiórkach w ataku, celnym trafieniem zza łuku nadzieję w serca kibiców Słońc wlał jednak Channing Frye. Chwilę później, po nieudanej próbie świetnie radzącego sobie do tej pory Evana Fourniera, do wyrównania skuteczną próbą niespodziewanie zdołał doprowadzić Mark Morris!

Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Bryłki nie wykorzystały szansy na wygraną i w dogrywce poległy ostatecznie 8:13, a w całym spotkaniu 107:112. 25 punktów po stronie Nuggets zdobył wspomniany wyżej Fournier, a 21 i 10 zbiórek uzbierał Kenneth Faried. Podopieczni Briana Shawa, przegrywając z Suns odnotowali już piątą kolejną klęskę.

Słońca do czwartego zwycięstwa nad drużyną z Kolorado w sezonie 2013/2014 poprowadził duet Goran Dragić - Gerald Green. Ten pierwszy skompletował 21 "oczek" oraz rozdał 14 piłek, a 36 punktów to dorobek znanego przede wszystkim z efektownych wsadów obwodowego.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Wyniki:

Indiana Pacers - Atlanta Hawks 108:98 (35:23, 22:26, 30:26, 21:23)

(George 26, West 17, Stephenson 13 - Korver 19, Williams 18, Scott 13)

Philadelphia 76ers - Cleveland Cavaliers 85:114 (25:31, 18:33, 19:21, 23:29)

(Carter-Williams 15, Young 15, Turner 11 - Zeller 18, Irving 14, Waiters 14, Deng 13)

Detroit Pistons - Charlotte Bobcats 96:108 (21:32, 22:22, 24:25, 29:29)

(Jennings 24, Monroe 18, Drummond 16 - Jefferson 32, Walker 22, McRoberts 14)

Memphis Grizzlies - New York Knicks 98:93 (22:17, 28:20, 16:27, 32:29)

(Conley 22, Miller 19, Randolph 13 - Hardaway Jr. 23, Anthony 22, Stoudemire 12)

Milwaukee Bucks - Orlando Magic 104:100 (25:22, 28:25, 28:32, 23:21)

(Butler 21, Knight 18, Wolters 15 - Afflalo 21, Vucevic 19, Moore 17)

Dallas Mavericks - Miami Heat 106:117 (28:30, 26:30, 31:24, 21:33)

(Nowitzki 22, Carter 15, Calderon 12, Ellis 12, Wright 12 - James 42, Bosh 22, Andersen 18)

Denver Nuggets - Phoenix Suns 107:112 (25:31, 26:21, 26:24, 22:23, d1. 8:13)

(Fournier 25, Faried 21, Chandler 15 - Green 36, Dragic 21, Morris 13, Tucker 13)

Los Angeles Clippers - San Antonio Spurs 103:113 (26:24, 26:32, 25:26, 27:31)

(Griffin 35, Crawford 25, Paul 11 - Mills 25, Belinelli 20, Duncan 19)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×