Anwil ma Polaków, ale tylko w teorii
Kilku polskich koszykarzy ma ważne kontrakty z Anwilem Włocławek. Dopóki klub nie ureguluje jednak zobowiązań, umowy są wiążące tylko w teorii. Czy Anwilowi grozi exodus graczy?
Jednak tylko w teorii. Każdy z wyżej wymienionych graczy może bowiem w każdej chwili zerwać umowę z włocławskim klubem oraz szukać innego pracodawcy. I kto wie czy do takiej sytuacji nie dojdzie.
Nie jest tajemnicą, że Kostrzewskiego w Toruniu chciałby były szkoleniowiec Anwilu, Milija Bogicević (podobnie jak Michała Sokołowskiego), zaś zaangażowaniem Pamuły byli bardzo zainteresowani w Słupsku (ale ostatecznie zdecydowali się pozyskać Łukasza Seweryna). Hajrić z kolei już w trakcie poprzednich rozgrywek rozważał odejście z Włocławka i obecnie sytuacja powtarza się. Poza wszystkim wydaje się być na razie Witliński, przebywający obecnie na kadrze U-20, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że nie ustawi się po niego kolejka chętnych.Dla każdego z tych zawodników najważniejszą kwestią przy podejmowaniu decyzji odnośnie pozostania lub rozstania będzie nawet nie kwestia spłaty zaległości (bo to jest sprawą oczywistą, jeśli klub chce przejść proces weryfikacyjny w lipcu), ale szersza perspektywy klubu.
O tej perspektywie pisaliśmy już pod koniec maja, informując, że blisko jest zawarcie nowego kontraktu sponsorskiego z firmą Anwil S.A. (aneks wygaśnie 30 czerwca), a także istnieje możliwość wkroczenia na horyzont nowego podmiotu zainteresowanego finansowaniem klubu. O ile ten pierwszy aspekt rzeczywiście jest coraz bliższy realizacji (nieoficjalnie mówi się o przedłużeniu umowy o kolejny sezon), o tyle ten drugi wydaje się na ten moment mało prawdopodobny.
***
Mitem jest, że wszystkie pozostałe kluby na potęgę zbroją się przed nowym sezonem. Wszystkie - nie, ale jest grupa, która prężnie i co ważniejsze bardzo skutecznie działa na rynku transferowym, zdając sobie sprawę z tego, że przed nowym sezonem liczba konkurentów wzrośnie o czterech, a każdy z nich będzie musiał mieć sześciu rodzimych graczy w składzie.
To nie jest jeszcze ten moment, w którym czas wydaje się nagle przyspieszać do maksimum. Ale każdy dzień mniej dla klubów o trudnym położeniu to "dzień więcej" dla tych, którzy śpią spokojnie. Anwil nie jest jednak w drugiej grupie.