Wyraźne zwycięstwo Anwilu (relacja)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Tylko przez pierwszą kwartę zespół Energii Czarnych Słupsk był równorzędnym rywalem dla podopiecznych Igora Griszczuka. W kolejnych odsłonach spotkania koszykarze Anwilu Włocławek z minuty na minutę powiększali przewagę, by ostatecznie pokonać słupszczan różnicą siedemnastu oczek, 84:67. Bohaterem meczu został Łukasz Koszarek, który zanotował double-double.

Włocławscy fani obawiali się pojedynku z Energą Czarnymi Słupsk, ze względu na bardzo krótką ławkę rezerwowych Anwilu. W piątek bowiem sternicy klubu rozstali się z Gerrodem Hendersonem, zawieszony został Damian Janiak, zaś kontuzjowany Stipe Modrić został wpisany do protokołu meczowego tylko dlatego, by włocławska drużyna nie dostała kary. Ponadto, zakontraktowany niedawno Brian Brown nie mógł wystąpić w spotkaniu, gdyż nie zdążył załatwić formalności. Jak się jednak okazało, wszyscy koszykarze Anwilu zagrali bardzo dobre zawody, zaś klasą samą dla siebie był Łukasz Koszarek, który do 17 punktów dorzucił 10 asysty i 5 zbiórek, choć zanotował również 5 strat.

Początek meczu nie zapowiadał tak wyraźnego sukcesu włocławian. Choć po punktach Paula Millera i rozgrywającego pięćsetne spotkanie na parkietach ekstraklasy Andrzeja Pluty, "Rottweilery" prowadziły 4:0, chwilę później Czarni za sprawą Jasona Straighta odrobili stratę. Od tego momentu gra zaczęła toczyć się kosz za kosz w niesamowitym tempie. Wyglądało to jakby zawodnicy obu ekip odpuścili defensywę, koncentrując się tylko na ataku. Siedem punktów z rzędu zdobył Koszarek, lecz po stronie gości dobre wsparcie Straightowi dał Demetric Bennett. Po punktach tego pierwszego przyjezdni wygrywali nawet 19:22, lecz było to ich ostatnie prowadzenie w tym meczu. - Kluczowa dla losów spotkania była pierwsza kwarta przegrana 26:24. To ona pokazała, że nie wyszliśmy zdecydowani na granie twardej defensywy. Późniejsza dominacja Anwilu wynikała właśnie z tego faktu. - stwierdził na konferencji prasowej trener gości, Gaspar Okorn

Na drugie dziesięć minut Anwil wchodził minimalnie prowadząc i wszystko wskazywało na to, że obraz gry nie ulegnie zmianie. Tymczasem faulowany przy rzucie za trzy Pluta, celnie przymierzył we wszystkich próbach, zaś gdy chwilę później trafił zza linii 6,25 - zrobiło się 32:24. - Udało się zrealizować większość założeń przedmeczowych. Nasza obrona utrudniała życie zawodnikom Czarnych. Musieli rzucać z nieprzygotowanych pozycji i nie byli w stanie grać takiej koszykówki, jaką najbardziej lubią. - powiedział po ostatnim gwizdku sędziego Pluta. Goście próbowali jeszcze nawiązać walkę z włocławianami, lecz zdekoncentrowani tak skutecznym początkiem kwarty w wykonaniu Anwilu, nie byli w stanie zagrać ani jednej zespołowej zagrywki. Na szarpane akcje Mantasa Cesnauskisa sześcioma punktami z rzędu odpowiedział debiutujący przed publicznością w Hali Mistrzów Oliver Stević i to gospodarze prowadzili do przerwy 47:33.

Pierwsze minuty po zmianie stron nie przyniosły zmiany. Po celnej trójce Iana Boylana Anwil osiągnął szesnastopunktową przewagę (52:36) i wydawać się mogło, iż mecz zakończy się pogromem. Jednakże chwila nieuwagi w obozie "Rottweilerów" mało nie doprowadziła do katastrofy. Dwa razy celnie z dystansu przymierzył Marcin Sroka, zaś gdy przechwytem i wsadem popisał się Jack Ingram na tablicy wyników pojawił się rezultat 52:44. Jak się jednak okazało, był to tylko chwilowy zryw "Czarnych Panter". Wzięty przez trenera Griszczuka czas pozwolił ochłonąć nieco koszykarzom Anwilu, którzy po przerwie ponownie zaczęli grać konsekwentnie w ataku. Punkty zdobywali Stević, Pluta, Marko Brkić oraz Bartłomiej Wołoszyn, który celną trójką ustalił wynik przed ostatnią odsłoną (65:49).

Tym samym, mecz przed czwartą kwartą był rozstrzygnięty, choć podopieczni trenera Okorna starali się jeszcze nawiązać walkę. - Trener dobrze przygotował nas do tego meczu. Niestety nie udało się zrobić tego, co sobie założyliśmy, kiedy zaś zdobywaliśmu kilka oczek - Anwil kontrował. - wnioskował po meczu Straight, który zdobył cztery punkty z rzędu zaraz na początku ostatniej kwarty. Chwilę później trzeci raz w meczu celnie za trzy przymierzył Sroka, lecz było to za mało, by odrobić straty. Tym bardziej, iż Anwil nie zamierzał zwalniać tempa. Siedem oczek w tej części meczu uzyskał Miller, kolejnym rzutem zza łuku popisał się Pluta, zaś wynik meczu trafieniem spod kosza ustalił Michał Gabiński.

Kluczem do zwycięstwa włocławian była bardzo dobra obrona oraz wysoka skuteczność w ataku. Brawa należą się podkoszowym graczom Anwilu. Tercet Brkić - Miller - Stević rzucił 33 punkty, podczas gdy ich odpowiednicy po stronie Czarnych, Rolando Howell, Paweł Leończyk oraz Ingram, zdobyli tylko 10 oczek. Szczególnie zawiódł ten pierwszy, który zanotował tylko dwa oczka, mimo iż na parkiecie spędził aż 33 minuty. Warto również podkreślić świetny występ duetu Pluta - Koszarek. Świętujący pięćsetny mecz w lidze, 34-latek imponował pewną ręką, zaś rozgrywający Anwilu sam rozdał więcej asyst niż cały zespół Energi. Wśród podopiecznych trenera Okorna na słowa uznania zasłużył Amerykanin Straight, który oprócz 23 punktów, dodał również 3 asysty i nie miał żadnej straty. - Wiedzieliśmy, że Czarni są świetnym zespołem, dlatego nikt nie spodziewał się łatwego meczu. Tym bardziej więc jestem zadowolony z bardzo dobrej obrony w wykonaniu mojej drużyny. - dodał na sam koniec trener Igor Griszczuk. Wtórował mu szkoleniowiec gości. - Anwil był bezapelacyjnie lepszą drużyną w przekroju całego spotkania. My zaś bardzo kiepsko zagraliśmy w obronie.

Anwil Włocławek - Energa Czarni Słupsk 84:67 (26:14, 21:9, 18:16, 19:18)

Anwil: Andrzej Pluta 18, Łukasz Koszarek 17, Paul Miller 13, Marko Brkić 10, Oliver Stević 10, Ian Boylan 7, Bartłomiej Wołoszyn 7, Michał Gabiński 2, Kamil Michalski 0

Energa Czarni: Jay Straight 23, Mantas Cesnauskis 13, Demetric Bennett 12, Marcin Sroka 9, Paweł Leończyk 6, Rolando Howell 2, Jack Ingram 2, Łukasz Ratajczak 0

Źródło artykułu: