Trener powiedział, że jestem potrzebny zespołowi - wywiad z Maciejem Raczyńskim, graczem Anwilu

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
Jak będzie w Anwilu?

- Do tej pory jestem bardzo zadowolony i pozytywnie zaskoczony. Rozmawiałem z trenerem Mariuszem Niedbalskim przed okresem przygotowawczym, potem już w trakcie przygotowań rozmawiałem jeszcze raz i jestem zbudowany tym, co powiedział mi szkoleniowiec. Przede wszystkim utkwiło mi w pamięci to, że trener stwierdził, iż jestem potrzebny zespołowi. Po tych słowach moja pewność siebie momentalnie skoczyła w górę. Coach przekazał mi, że liczy na mnie w wielu aspektach i choć oczywiście niczego mi nie gwarantuje, to jednak widzę, że patrzymy w tym samym kierunku. Okazał mi zaufanie, teraz ja postaram się za nie odpłacić.

Trener Niedbalski mocno pracuje z każdym z nas i stara się wydobyć z każdego to, co najlepsze. Myślę, że dobrał sobie zawodników po dogłębnej analizie i dobrał w ten sposób, by Anwil był maksymalnie walecznym i charakternym zespołem. Praktycznie każdy z chłopaków ma coś do udowodnienia, łącznie ze mną.

Charakterem można dużo ugrać...

- Dokładnie. Nie da się rozegrać sezonu bez porażki, więc mam nadzieję, że ten charakter będzie tym, co pozwoli utożsamiać się z kibicom z nami, nawet w obliczu przegranych. Taką mam nadzieję.

Czujesz się na 30 lat?

- Odpowiem tak: na jednym z pierwszych treningów mieliśmy uzgodnić między sobą kto, o której godzinie przychodzi na masaż, ustalając to za pomocą hierarchii wieku. Wiadomo, starsi gracze mieli możliwość wyboru pory dla siebie najdogodniejszej. I gdy odezwałem się, że jestem w tej grupie, która będzie wybierała godziny, wówczas Deonta Vaughn popatrzył na mnie zdziwiony i zapytał: "To ile ty masz lat? Przecież wyglądasz jak junior!". I tak chyba jest. Moje ciało zdecydowanie nie ma 30 lat.

A głowa?

- Też, ale w sporcie, w tym kontekście, to właśnie ciało może stanowić przeszkodę. Ja mam to szczęście, że nigdy nie doznałem żadnej poważnej kontuzji, nie licząc skręconych kostek, ale tego typu urazy są wpisane w życiorys koszykarza. Myślę, że zawsze dobrze dbałem o siebie, mocno pracowałem w okresie przygotowawczym, a także w okresie po zakończeniu sezonów. Moje ciało jest odpowiednio przygotowane i okazuje się, że nawet jak kiedyś doznałem złamania kości nadgarstka, w Zielonej Górze, i przez trzy dni nie mogłem nawet kozłować, ale czwartego dnia nałożyłem jakieś usztywnienie i... zagrałem mecz. Notabene, przeciwko Anwilowi, i wygraliśmy (śmiech).

79:69, pamiętam tamto spotkanie. Kończąc powoli rozmowę, powiedz proszę, jak zapatrujesz się na przepis o sześciu Polakach w składzie? Przepis, który daje gwarant pracy 96 polskim graczom.

- Ciężko się wobec niego jednoznacznie ustosunkować. Myślę, że jest on problematyczny, ale na równi problematyczny z tym, że gdy kiedyś do Polski przyjeżdżał zawodnik z zagranicy, to musiał być dwa razy lepszy od Polaka i było wiadomo, że będzie gwiazdą, a w najgorszym razie - wartością dodaną. Dzisiaj natomiast często mamy do czynienia z graczami, którzy przyjeżdżają na testy i... nagle słuch o nich ginie, bo tak szybko, jak przyjechali, zdążyli już odjechać.

Przepis o Polakach daje ci pracę. Ale moim zdaniem nie jest to zdrowe, jeśli istnieje jakakolwiek gwarancja pracy na pewnej grupy ludzi.

- Na pewno jest tak, że przepis daje mi pracę. Ale jeśli pytasz o to, czy grałbym nadal w ekstraklasie, gdyby nie przepis, to nie wiem co odpowiedzieć, żeby nie zabrzmiało to ani nazbyt skromnie, biorąc pod uwagę, że większość swojej kariery spędziłem jednak w ekstraklasie, ani nazbyt przemądrzale.

To na koniec: jaki to będzie sezon dla Macieja Raczyńskiego?

- W zespole nie może być 12 gwiazd, 12 strzelców czy 12 obrońców. Musi być mieszanka, a rolą trenera jest to wszystko poukładać. Każdy powinien znaleźć swoje miejsce, a potem udowodnić, że na nie zasługuje. I ja zamierzam właśnie tak zrobić. Chcę udowodnić i sobie, i innym, że mogę być ważną postacią zespołu i... teraz mówię zupełnie szczerze: gdzie mam to zrobić, jak nie w swoim mieście, w swoim klubie i przy wsparciu nie tylko swoich kibiców, ale również przyjaciół i rodziny?

W mojej rodzinie każdy ma trzy wybory - wywiad z Brandonem Brownem, graczem Anwilu Włocławek

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×