Oliver Stević: Wierzę, że mamy szanse

Swoje pierwsze dwa mecze w barwach Anwilu Włocławek Oliver Stević będzie wspominał bardzo dobrze. Przeciwko Basketowi Kwidzyn rzucił 9 punktów i miał 6 zbiórek, zaś w meczu z Energą Czarnymi zanotował 10 oczek. Kolejnym sprawdzianem dla Serba będzie jednak arcytrudny pojedynek z Turowem. Przed meczem w Zgorzelcu Stević opowiedział portalowi SportoweFakty.pl o nastawieniu odradzającego się zespołu z Włocławka.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Obracając obecną sytuację w lekki żart można stwierdzić, iż Anwil ma Olivera Stevicia, więc ma i zwycięstwa. Serbski zawodnik podkoszowy wystąpił w biało-niebieskiej koszulce włocławskiego zespołu dwukrotnie i dwukrotnie Anwil wygrał bardzo wyraźnie. Sam zawodnik zapytany o to, czy jest sygnałem lepszych czasów dla "Rottweilerów", bagatelizuje sprawę. - To gruba przesada (śmiech). Ja po prostu stałem się członkiem zespołu, który został naprowadzony na właściwy tor przez trenera Igora Griszczuka. U nas każdy gra dla drużyny; by to drużyny wygrywała. I to jest właśnie klucz - żeby każdy dołożył swoją cegiełkę do całości. Ja jestem tylko częścią tej świetnej atmosfery w Anwilu oraz ciężkiej pracy wykonywanej na treningach i meczach.

Jak powszechnie wiadomo, dobra atmosfera panująca w drużynie to połowa sukcesu. Zgranie, rozumienie się poszczególnych zawodników, ufność czy też chemia między nimi to walor nie do przecenienia, częstokroć spełniający ważniejszą rolę niż same umiejętności koszykarzy. - Ja ufam naszym trenerom i wiem, że wykonali przed tym spotkaniem bardzo dobrą pracę oraz zrobili wszystko, by odnaleźć słabsze punkty w taktyce Turowa. Z pewnością więc zostanie nakreślona odpowiednia strategia na to spotkanie. Od nas, od zawodników będzie jednak zależeć czy damy radę przełożyć teorię na parkiet - stwierdził serbski zawodnik, który po chwili dodał jeszcze jedną istotną rzecz. - Należy pamiętać, że każde przygotowanie do meczu składa się detali. Skoro podróż do Zgorzelca jest bardzo męcząca i czasochłonna - potrzebujemy więcej czasu na odpoczynek niż przed meczem z rywalem z bliżej położonego miasta. To taka aklimatyzacja w wersji mini (śmiech), ale to też jest znaczące.

24-letni koszykarz dołączył do włocławskiego zespołu już w trakcie rozgrywek, lecz jak powszechnie wiadomo, w Polsce gra już trzeci rok. W przeszłości dwa pełne sezony spędził w Śląsku Wrocław. Broniąc barw tej ekipy, miał już okazję rywalizować z Turowem o miano najlepszej drużyny Dolnego Śląska. - Będąc graczem Śląska kilkukrotnie miałem okazję sprawdzić się w rywalizacji z Turowem. Muszę przyznać, że zawsze grało mi się bardzo ciężko przeciwko nim i mam nadzieję, że teraz będzie trochę inaczej - stwierdził koszykarz, który zapewnia, że trener Igor Griszczuk bardzo dobrze zmotywował swoich podopiecznych na ten szczególnej wagi mecz, jak i również przygotował na ciężką przeprawę. - Każdy u nas w zespole myśli tylko o wywiezieniu dwóch punktów ze Zgorzelca. Wierzę, że mamy szanse odnieść sukces w tym spotkaniu. Gdybym nie wierzył, musiałbym przestać grać. Zresztą, ja zawsze chcę wygrywać każdy mecz, w którym biorę udział. Oczywiście pewne mecze się zwycięża, inne przegrywa, ale zawsze trzeba dać z siebie maksimum. Dlatego my zagramy nastawieni na twardą walkę.

Stević zapytany o to, co trzeba zrobić, by pokonać koszykarzy Saso Filipovskiego odpowiedział jednoznacznie. - Jeśli chcemy wygrać konfrontację z tą ekipą musimy zagrać po prostu bardzo mądrze i być skoncentrowanym przez całe 40 minut - a po chwili dodał - To nie będzie spotkanie z tych, że wyjdziesz na parkiet, rzucisz kilka razy piłką do kosza, część wpadnie, część nie i mecz sam się wygra.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×