Mikołaj Witliński: Przede wszystkim martwi liczba strat
Koszykarze Anwilu wciąż nie mogą przerwać impasu. Porażka w Radomiu była ich trzecią z rzędu. Młody podkoszowy powiedział o przyczynach niepowodzenia w meczu z Rosą oraz we wcześniejszych starciach.
Piotr Dobrowolski
Rottweilery nie mogą odnaleźć właściwego rytmu. W Radomiu przegrały po raz trzeci z rzędu, choć spisały się dużo lepiej niż w dwóch wcześniejszych meczach, z beniaminkiem z Torunia i z Asseco Gdynia. Wola walki to jednak nie wszystko - w ogólnym rozrachunku Rosa pokonała Anwil 77:71.
Koszykarze z Włocławka nie załamują rąk, gdyż to dopiero początek sezonu. Trzeba jednak przyznać, że ich sytuacja nie jest najlepsza. - Na pewno pokazaliśmy charakter w tym meczu, większy niż w poprzednich - zaznaczył po ostatniej syrenie sobotniego pojedynku Mikołaj Witliński. - Efekt jest taki, że przegraliśmy sześcioma punktami - dodał.
Witliński i koledzy po raz trzeci musieli przełknąć gorzką pigułkę
W sobotni wieczór w poczynaniach Rottweilerów widać było progres i iskierkę nadziei na lepsze występy. - W pewnym momencie po prostu zaczęło nam iść, całej drużynie. Jeden zebrał, drugi wykończył kontrę, trzeci trafił z dystansu i poszło. Napędzaliśmy siebie nawzajem. Traciliśmy wtedy niewiele do Rosy, ale tak jak powiedziałem wcześniej - zabrakło szczęścia i ostatecznie przegraliśmy - zakończył 18-latek.