Paweł Kikowski: Nikt nie położy się na parkiecie

Paweł Kikowski jest bardzo zadowolony ze zwycięstwa nad Polskim Cukrem, ale jego zdaniem jedna jaskółka wiosny nie czyni. Dlatego Wilki Morskie muszą w następnych spotkaniach grać jeszcze lepiej.

Łukasz Łukaszewski
Łukasz Łukaszewski
King Wilki Morskie Szczecin jeszcze w czwartej kwarcie miały 10 punktów straty do drużyny z Torunia. Jednak w samej końcówce Wilki Morskie dopadły Twarde Pierniki i wyrwały im zwycięstwo z rąk. - Na całe szczęście udało nam się wygrać. Polski Cukier Toruń troszeczkę nam odjechał, ale walczyliśmy do końca. Udało nam się przepchnąć rywala. W odróżnieniu od kilku innych spotkań trafialiśmy bardzo ważne rzuty w końcówce meczu. Mieliśmy momenty dobrej gry, nawet w obronie. Przede wszystkim byliśmy drużyną i to było widać w każdym elemencie gry - powiedział tuż po zakończeniu tego meczu Paweł Kikowski.
Podopieczni Krzysztofa Koziorowicza w tym sezonie kilkukrotnie przegrywali spotkaniach w samej końcówce. Tym razem role się odwróciły i to oni zanotowali świetny finisz. Co zmieniło się w postawie Wilków Morskich? - W poprzednich spotkaniach w najważniejszych momentach nie trafialiśmy i do tego pozwalaliśmy rywalom na łatwe punkty. Zatrzymaliśmy Twarde Pierniki w najważniejszych momentach pojedynku i dzięki temu wracamy do Szczecina z uśmiechem na twarzy. Jednak w myślach już mamy kolejny mecz, który także musimy wygrać - wyjaśnił były skrzydłowy reprezentacji Polski.

King Wilki Morskie Szczecin nie słyną w tym sezonie z celnych rzutów zza linii 6,75 m. Jednak w ostatnim meczu koszykarze ze Szczecina aż dwanaście razy trafili z dystansu. - Mieliśmy kilka wolnych pozycji do rzutu. Wpadło kilka piłek więcej niż zazwyczaj. Dlatego kontynuowaliśmy taką grę i było to skuteczne. Jednak dalej jesteśmy w dole tabeli. Nikt nie położy się przed nami na parkiecie. Musimy się bić do ostatniej minuty, do ostatniej sekundy. Przede wszystkim powinniśmy wierzyć we własne siły i być drużyną. 

W decydujących chwilach ostatniego meczu gwiazda Mike Rosario świeciła najjaśniej. To właśnie Portorykańczyk trafił rzut decydujący o losach zwycięstwa. - Wszyscy przybili mu piątkę i poprosili o jeszcze lepszy występ w następnym meczu. Każdy dodał swoją cegiełkę w ataku, w obronie także nikt nie odpuszczał. Cała drużyna zasłużyła na zwycięstwo. Mike Rosario trafiał ważne rzuty w końcówce i chwała mu za to. Musimy walczyć dalej o kolejne zwycięstwa, jedna jaskółka wiosny nie czyny - zakończył Paweł Kikowski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×