Miodrag Rajković: Chciałem wygrać różnicą 56 punktów, ale się nie dało...
PGE Turów Zgorzelec zagrał fenomenalnie w ataku i pokonał King Wilki Morskie Szczecin, rzucając rywalom aż 118 punktów. Jednocześnie stracił 102. Czy to problem? Odpowiada trener Miodrag Rajković.
Przed meczem ze szczecinianami, PGE Turów miał na koncie 12 kolejnych zwycięstw i liczył na podtrzymanie długiej passy. Serbski szkoleniowiec podkreślał, że zmotywowanie graczy przed starciem z jednym z najsłabszych zespołów ligi w okresie świąteczno-noworocznym nie było najłatwiejszym zadaniem.
- Rywale przyjechali do nas bez żadnej presji. Przyjechali bez swojego podstawowego centra, Darrella Harrisa, i nie mieli nic do stracenia. Dlatego grali z taką energią. Dla mnie największą trudnością było zmotywowanie zawodników, by grali do końca. Na szczęście udało się wygrać, ale widzę, że przed kolejnymi trudnymi meczami w lidze oraz EuroCup, będziemy musieli mocno potrenować - dodał Rajković.
Rzucając 118 punktów, PGE Turów zanotował swój drugi najlepszy wynik w tym sezonie (wcześniej zgorzelczanie zdobyli 119 oczek przeciwko tarnobrzeżanom). Po raz pierwszy jednak zagrał tak słabo w defensywie, że pozwolił rywalom zdobyć 102 punkty. Pytanie o obronę sprawiło, że trener mistrzów Polski uderzył w sarkastyczno-ironizujący ton...
- Czy strata 102 punktów jest problemem? Ale naprawdę jest? W meczu, w którym sami rzucamy 118 punktów i wygrywamy różnicą 16? Cóż, powiedziałem moim koszykarzom by wygrali różnicą 56 punktów... Chciałem wygrać różnicą 56 punktów, ale się nie dało... Tylko 16... - skwitował Rajković, dodając po chwili, tym razem już na poważnie: - Widzę, że przekroczyliśmy pewną granicę. Teraz już nieistotne jest czy wygrywamy, ale jak wysoko, zapominając, że najistotniejsze są zwycięstwa, a takie mecze po prostu czasami się zdarzają.
Niesamowita strzelanina w Zgorzelcu! Szczęśliwa trzynastka PGE Turowa!