Hakeem Olajuwon - amerykański sen cz. IV
Według danych NBA oficjalny wzrost Hakeema Olajuwona to 213 centymetrów. Jego kumpel z ekipy Rockets, Ralph Sampson, mierzył natomiast aż 223 centymetry, wobec czego duetowi temu nadano przydomek "Twin Towers", czyli "Bliźniacze Wieże". Skład ekipy z Teksasu na rozgrywki 1985/86 nie zmienił się zbytnio w porównaniu z poprzednią kampanią, więc sympatycy Rakiet mieli nadzieję, iż team występujący w hali The Summit tym razem włączy się do walki o najwyższe laury. Nikt jednak nie sądził, że będzie łatwo, bowiem tamten okres to czas dominacji Boston Celtics i Los Angeles Lakers, napędzanych przez Larry'ego Birda oraz Magica Johnsona. W związku z tym Olajuwon całe lato ciężko pracował na siłowni oraz ćwiczył rzut z odchylenia, który miał być jego nową bronią w walce z przeciwnikami wypychającymi go z "pomalowanego".
Jak się później okazało, fadeaway stał się naprawdę zabójczym zagraniem, które sprawiło, że Rakiety stały się jeszcze silniejszym zespołem, zdolnym wypracować bilans 51-31, gorszy na Zachodzie jedynie od Los Angeles Lakers. "The Dream" grał jak z nut, notując średnio 23,5 "oczka", 11,5 zbiórki, 2 asysty, 2 przechwyty oraz 3,4 bloku. Był pierwszym strzelcem oraz zbierającym w zespole. Znalazł się w drugiej piątce NBA oraz ponownie wystąpił w Meczu Gwiazd, a Rakiety tym razem przebiły się aż do finału konferencji, eliminując po drodze Sacramento Kings oraz Denver Nuggets i trafiając na słynnych Jeziorowców z "Miasta Aniołów".
Drużyna z Teksasu poległa w starciu numer jeden, ale "Bliźniacze Wieże" wyciągnęły wnioski z przegranej potyczki i w kolejnych meczach w inteligentny sposób zdominowały Kareema Abdul-Jabbara, który w jednym momencie mógł pilnować tylko jednego wysokiego zawodnika Rockets. Jeziorowcy nie poddali się jednak bez walki, i to dosłownie. W piątym meczu serii przy stanie 3-1 dla Rakiet, Mich Kupchak oraz Kurt Rambis mieli za zadanie wyprowadzić graczy z Houston z równowagi przy pomocy niewidocznych dla arbitrów uderzeń przedramieniem oraz łokciem. W czwartej kwarcie, gdy wynik oscylował wokół remisu, Kupchak pacnął Olajuwona łokciem w głowę, a środkowy zespołu z Houston w końcu stracił zimną krew i rzucił się na rywala, wyprowadzając cios. W związku z tym pomiędzy graczami obu teamów wywiązała się szamotanina, którą przerwali sędziowie, jednocześnie usuwając z parkietu dwóch głównych aktorów całego zajścia. Wygranym w tym pojedynku był jednak zawodnik Lakersów, bo on stanowił tylko drugoplanową postać w układance Pata Rileya, a "The Dream" uchodził za największego asa w talii Billa Fitcha.
- Starałem się dostać pomiędzy Hakeema i Kupchaka, a po chwili trzymałem już tego pierwszego w talii - wspomina Jess Kersey, sędzia tamtego spotkania. - Oni wyprowadzali jednak ciosy nad moją głową, bo mam zaledwie 175 centymetrów wzrostu. W pewnym momencie runęliśmy na podłogę, a wszyscy wokół kopali Olajuwona. Po chwili ktoś uderzył mnie w głowę, więc krzyknąłem: "Nie wiem kto to zrobił, ale jak się dowiem, to winowajca wyleci z parkietu!". Wtedy odezwał się Bill Fitch: "Jess, wiem kto cię uderzył!". Spojrzałem na niego i w emocjach zapytałem: "Kto?!". A on na to: "Kareem i Magic!".
"The Dream" dopiero po zejściu do szatni zdał sobie sprawę z tego, jak głupio postąpił wdając się w bójkę z przeciwnikiem. Na refleksje było już jednak za późno i środkowy Rockets mógł tylko podziwiać na ekranie telewizora walkę kolegów o upragniony wielki finał. Na sekundę przed końcową syreną na tablicy widniał rezultat 112:112 i Rakiety wyprowadzały piłkę zza linii bocznej. Rodney McCray zagrał na dobitkę do Ralpha Sampsona, a ten znad Kareema Abdul-Jabbara zdobył zwycięskie punkty dla ekipy z Teksasu. - Pamiętam, że wszyscy pobiegli w okolice szatni, a ja wybiegłem na zewnątrz, żeby świętować razem z drużyną - wspomina Olajuwon. - Wtedy nikt już nie pamiętał o głupstwie, które popełniłem. - Oglądaliśmy dalszy ciąg meczu w szatni i kiedy Ralph wykonywał decydujący rzut, Hakeem nie mógł usiedzieć na miejscu - opowiada Rudy Tomjanovich, ówczesny asystent Billa Fitcha. - Gdy próba okazała się celna, biegaliśmy dookoła i krzyczeliśmy z radości. Byliśmy niczym psy poruszające się po marmurze lub linoleum. Naprawdę tak to wyglądało. Hakeem był przeszczęśliwy, że zespół odniósł zwycięstwo pomimo jego nieobecności.Koniec części czwartej. Kolejna już w najbliższy piątek.
Bibliografia: Sports Illustrated, Texas Monthly, Matt Christopher - On the court with... Hakeem Olajuwon, espn.go.com, nba.com, sports-reference.com, basketball-reference.com.
Poprzednie części:
Hakeem Olajuwon - amerykański sen cz. I
Hakeem Olajuwon - amerykański sen cz. II
Hakeem Olajuwon - amerykański sen cz. III
PS. Już w poniedziałek zapraszam na mój nowy tekst z serii "Gwiazdy od kuchni", którego bohaterem będzie trzykrotny zdobywca Pucharu Świata w skokach narciarskich - Andreas Goldberger.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.