Igor Milicić: Szczęście sprzyja charakternym

Karol Wasiek 11 Lutego 2015, 13:05

Niedzielne spotkanie świetnie zaczęło się dla podopiecznych Igora Milicicia. Do przerwy gospodarze prowadzili 43:35 i wszystko wskazywało na to, że dowiozą zwycięstwo do samego końca. Gra koszalinian mogła się podobać. AZS dobrze rzucał za trzy punkty, a nad wszystkim czuwał Woods, ale coś w tej "maszynce" zacięło się po przerwie.

AZS w 15 minut drugiej połowy zdobył ledwo 12 punktów i nie przypominał w żadnym calu drużyny z pierwszych dwóch kwart. Co więcej, w trzeciej odsłonie podopieczni Igora Milicicia mieli aż dziewięć strat i ledwo osiem oczek.

Igor Milicić: Może w ogóle nie zejdziemy do szatni na przerwę?

Akademicy, mimo że w 34. minucie przegrywali różnicą 14 punktów, zdołali odrobić straty, a na sekundę przed końcem meczu wyszli na prowadzenie. Wszystko zasługą Qyntela Woodsa, który zebrał piłkę po niecelnym rzucie Dante Swansona i wymusił przewinienie Łukasza Koszarka. Amerykanin nie pomylił się z linii rzutów osobistych - dając zwycięstwo gospodarzom.

- Wiedzieliśmy, że będzie to bardzo trudne spotkanie. Mocno się do tego meczu przygotowywaliśmy i to było widać od samego początku. Walczyliśmy od pierwszej minuty meczu. Ten fakt bardzo nas cieszy. Wygraliśmy trzy kwarty w tym meczu i śmiało można powiedzieć, że dyktowaliśmy warunki w niedzielnym spotkaniu. Wyszliśmy z tego pojedynku trochę szczęśliwie, ale jak to się mówi - szczęście sprzyja tym, którzy są charakterni - przyznaje Igor Milicić.

Obserwuj @K_Wasiekz

Porównywanie AZS do Stelmetu i Turowa jest niedorzeczne - rozmowa z Piotrem Kwiatkowskim, dyrektorem AZS Koszalin