Mike Taylor chce nadal prowadzić reprezentację Polski
- Jestem zainteresowany dalszym prowadzeniem polskiego zespołu. To byłaby duża przyjemność - przyznaje Mike Taylor, który odpadł z reprezentacją Biało-Czerwonych w 1/8 finału mistrzostw Europy.
Polacy zdołali pokonać dwukrotnie Niemców i z pierwszego miejsca awansowali na EuroBasket. Taki wynik przyjęto z dużym zadowoleniem. Biało-Czerwoni pod jego wodzą ponieśli tylko porażkę w grupie eliminacyjnej, mimo że Amerykanin nie mógł skorzystać z kluczowych zawodników - Łukasza Koszarka i Marcina Gortata.
Zawodnicy po zakończonych kwalifikacjach w samych superlatywach wypowiadali się na temat pracy z amerykańskim szkoleniowcem. - Tworzy znakomitą atmosferę. Chcemy dla niego pracować - zgodnie podkreślali.
W tym roku Taylor do reprezentacji dołożył trzech graczy - wspomnianych Koszarka i Gortata, ale także A.J. Slaughtera, amerykańskiego rozgrywającego, który w czerwcu przyjął polski paszport.
43-letni szkoleniowiec czasu na przygotowanie nowego zespołu do mistrzostw Europy nie miał za dużo. Wyniki kolejnych sparingów pokazywały jednak, że drużyna robi stopniowy progres w grze, coraz lepiej się rozumiejąc.Fazę grupową Biało-Czerwoni rozpoczęli z "wysokiego C", bo od dwóch wygranych z Bośnią i Rosją. Później stoczyli świetną walkę z Francją, ale na samym finiszu okazali się słabsi. W meczu z Izraelem zespół zagrał słabo i zasłużenie zeszedł z parkietu jako pokonany. Rehabilitacja przyszła jednak bardzo szybko, bo w meczu z Finlandią. Polacy wygrali pewnie 78:65 i zapewnili sobie trzecie miejsce w grupie.
W 1/8 finału zespół Taylora trafił na Hiszpanów, którzy byli zdecydowanym faworytem tego starcia. Biało-Czerwoni nie przestraszyli się wicemistrzów olimpijskich, tocząc wyrównaną walkę przez trzy kwarty. Po 30 minutach był wynik po 55. Później rywale jednak odskoczyli i ostatecznie cieszyli się ze zwycięstwa.
EuroBasket polski zespół zakończył z bilansem trzech zwycięstw i trzech porażek. Ten wynik w kraju odebrano z zadowoleniem. Dawno kadra nie pozostawiła po sobie tak dobrego wrażenia.
- Jestem dumny z tego, jak zaprezentowaliśmy się na tym turnieju. Szacunek należy się zawodnikom, ale także członkom sztabu szkoleniowego, którzy wykonali tytaniczną pracę. Wszyscy złożyli się na to, że osiągnęliśmy sukces we Francji - przyznaje Amerykanin.
Mike Taylor, główny architekt tej drużyny, wyraża chęć dalszej pracy z tym zespołem. - Oczywiście, że chcę dalej pracować z tymi zawodnikami. Oni są świetni i mają ogromny potencjał. Praca z tą grupą to przyjemność. Bardzo chciałbym zostać i dłużej pracować w Polsce. Zobaczymy, jak wszystkie sprawy się potoczą. Trudno w tej chwili cokolwiek wyrokować - zaznacza szkoleniowiec, którego kontrakt z polską federacją obowiązuje do końca roku kalendarzowego.
43-letni szkoleniowiec nie ukrywa jednak, że chciałby również popracować także w trakcie sezonu klubowego. - Cały czas monitoruję sprawy w NBA. Chciałbym trafić do klubu, w którym mógłbym pracować jako asystent. Drugą opcją byłaby praca w solidnym klubie europejskim, z dużymi ambicjami. Trzecim wyborem byłby powrót do D-League - wyjaśnia.
Mike Taylor: Jestem bardzo zadowolony z pracy Marcina Gortata