David Jelinek: Anwil wróci tam, gdzie być powinien

- Trener Milicić uwierzył we mnie, zrozumiał moją sytuację i uznał, że uda nam się połączyć oczekiwania moje i klubu. Chcę udowodnić, że mam umiejętności, by znów grać w najsilniejszych ligach Europy - mówi David Jelinek z Anwilu Włocławek.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

WP SportoweFakty: Masz za sobą bardzo udane lato. Z reprezentacją Czech osiągnęliście wielki sukces.

David Jelinek: EuroBasket był niesamowitym przeżyciem. Najpierw chodziło nam o to, aby przejść do następnej fazy. Przed turniejem mówiło się, że gramy w dość łatwiej grupie, więc biorąc pod uwagę fakt, że w innych byłoby trudniej, a także, iż do następnej rundy przechodziły cztery zespołu, stało się to dla nas punktem odniesienia. Jednocześnie jednak presja uległa zwiększeniu. Wiadomo jak to jest. Im częściej wygrywasz, tym każdy ma apetyt na coraz więcej. Aż tu nagle przegraliśmy z Litwą, co kosztowało nas pierwsze miejsce w grupie. Ostatecznie jednak zrealizowaliśmy nasz cel w postaci awansu dalej, gdzie czekała na nas Chorwacja.

Którą pokonaliście, dzięki czemu znaleźliście się w najlepszej ósemce. I ostatecznie zajęliście 7. miejsce w Europie.

- Kiedy były ostatnie minuty tamtego spotkania i wygrywaliśmy różnicą 20-25 punktów, cieszyliśmy się i celebrowaliśmy to zwycięstwo, jak gdybyśmy wygrali mistrzostwo. Bo dla nas to było małe mistrzostwo.

Czechy niewątpliwie osiągnęły sukces. Jakie składowe wpłynęły na tak dobry wynik reprezentacji?

- Myślę, że po pierwsze trafiliśmy na utalentowane pokolenie koszykarzy, którzy - dodatkowo - już w młodym wieku wyjechali zagranicę, by uczyć się od najlepszych. Większość z nas ma wieloletnie doświadczenie z gry w różnych ligach europejskich, w tym także tych najmocniejszych. A ci, którzy zostali w Czechach, najczęściej grają dla mistrza z Nymburka, więc mierzą się nie tylko z krajowymi rywalami, ale także grają w VTB, EuroCup. To procentuje.

Graliście też bez presji.

- Do momentu rywalizacji w grupie presja była. Zniknęła jednak wraz ze zrealizowaniem celu minimum, czyli przejściem do następnej fazy. Można więc powiedzieć, że przeciwko Chorwacji w 1/8 finału graliśmy bez presji.

Zgadnij za kim był trener Igor Milicić w meczu Chorwacja - Czechy.

- Mogę tylko zgadywać. Oczywiście, kibicował swojemu krajowi, a dodatkowo chciał, bym jak najszybciej zjawił się we Włocławku. Zresztą, po meczu dostałem od niego smsa takiej treści: "Gratulacje z powodu zwycięstwa i awansu! Cieszę się, że masz w tym swój udział, ale przyznam, że z dwóch powodów nie jestem szczęśliwy. Zgadnij jakich?"

Chyba nie trzeba dodawać jakich. Przejdźmy do twojej kariery klubowej. Nie zdążyłeś rozegrać żadnego meczu w lidze czeskiej, bo w bardzo młodym wieku zostałeś wychwycony przez skautów Joventutu Badalona.

- Miałem 16-17 lat, gdy podpisałem kontrakt z nimi. To nie była łatwa decyzja, ale bardzo mocno wspierali mnie rodzice. I choć oczywiście momentami było ciężko, w końcu w Hiszpanii byłem sam bez rodziny, dzisiaj niczego nie żałuję. Jak byłem młody myślałem w różny sposób, ale dzisiaj wiem, że nie byłbym tym samym graczem obecnie bez tych kilku lat w Hiszpanii.
David Jelinek to jeden z liderów Anwilu. Jak zagra w 1. meczu sezonu przeciwko Rosie? David Jelinek to jeden z liderów Anwilu. Jak zagra w 1. meczu sezonu przeciwko Rosie?
Trochę czasu upłynęło zanim na stałe wszedłeś do pierwszej drużyny.

- Tak. W pierwszym sezonie byłem tylko w zespole juniorskim, następnie grałem w pierwszej drużynie rezerw i czasami trenowałem z seniorami. Wypożyczano mnie też do innych zespołów. W końcu, po trzech latach zadebiutowałem w pierwszej drużynie, a po kolejnych miesiącach zacząłem grać w niej regularnie w lidze, następnie w Eurolidze...

Na pewno jednak miałeś momenty zwątpienia.

- Tak jak powiedziałem. Myślałem o tym wszystkim w różny sposób. Na początku było bardzo ciężko. Ja zostałem wypatrzony jako 16-latek podczas EuroBasketu U-16, na którym wypadłem całkiem nieźle. Grałem przeciwko najlepszym rówieśnikom w Europie i skauci Joventutu uznali, że warto na mnie postawić. I gdy przyjechałem do Hiszpanii, nagle zobaczyłem jak to wszystko wygląda. Każdy element każdego treningu był profesjonalny nawet w najmłodszych grupach wiekowych, a treningi dokładnie przyporządkowane osiągnięciom określonych celów jeśli chodzi o rozwój graczy. Gdy Joventut cię wybiera, to oni wiedzą co chcą z tobą zrobić i jak długo ma to potrwać. I dla mnie to przestawienie się na wyższy, bardziej intensywny tryb treningu było ciężkie. Zwłaszcza fizycznie. Moje ciało dostawało w kość. Ale w miarę upływu czasu przyzwyczajałem się coraz bardziej i dawałem sobie radę. W Joventucie brama do pierwszego składu jest otwarta. Oczywiście nie od razu, ale w dalszej perspektywie jest otwarta dla wszystkich i wszystko tak naprawdę zależy od ciebie

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×