Igor Milicić: Nie wierzyłem, że mój zespół może sobie na to pozwolić

- Gdy przegrywaliśmy różnicą 19 punktów, nie wierzyłem, że mój zespół może sobie na to pozwolić. Jednocześnie myślę, że to zwycięstwo da nam bardzo dużo pewności siebie i wiary we własne umiejętności - powiedział po wygranej nad Rosą trener Milicić.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Gdy koszykarze Rosy Radom wyszli na prowadzenie 59:40 w 25. minucie spotkania, mało kto wierzył, że Anwil Włocławek będzie w stanie odmienić jeszcze losy meczu. Hala Mistrzów nie zamarła jednak ani na chwilę i nieustannie wspierała koszykarzy, a ci mozolnie krok po kroku zaczęli odrabiać straty. Gospodarzom bardzo pomogły celne trójki, które trafiali Chamberlain Oguchi, Robert Skibniewski czy Fiodor Dmitriew. To właśnie celna trójka Rosjanina dała remis 72:72 na dwie minuty przed końcem starcia.

- Nie możemy sobie pozwolić na to już nigdy więcej. Nie może być tak, że zaczynamy grać dopiero wtedy, gdy jesteśmy już na straconej pozycji. Koniecznie musimy zobaczyć z czego wynikały nasze błędy w pierwszej połowie, gdy pozwoliliśmy uciec radomianom na kilkanaście punktów różnicy. Stanęliśmy, nie realizowaliśmy naszych założeń w obronie i przez to też słabiej graliśmy w ataku - mówił o pierwszych 25 minutach spotkania trener włocławian, Igor Milicić.

Przez dwie i pół kwarty Anwil stracił prawie 60 punktów, natomiast przez kolejne 15 minut - tylko 19 i tym samym do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka. W tej najjaśniej zaświeciła gwiazda Davida Jelinka, który trzykrotnie trafił za trzy i ostatecznie Anwil wygrał mecz 92:89.

- Oczywiście, wynik mnie bardzo cieszy. Jestem zadowolony, że wygraliśmy, że chłopaki potrafili odmienić losy meczu, tym bardziej, że Rosa Radom to przeciwnik z wysokiej półki. Mocny zespół, który dodatkowo ma to, czego nam jeszcze brakuje - zgranie. My trenujemy razem dopiero półtora miesiąca i to może być usprawiedliwieniem dla tego, co graliśmy w pierwszej połowie. Można powiedzieć, że trochę mieliśmy też szczęścia, ale jednak trzeba oddać, że potrafiliśmy wrócić do gry - komentował trener Anwilu, któremu po meczu towarzyszyły zdecydowanie ambiwalentne uczucia.

Anwil wygrał na otwarcie sezonu, a tymczasem Rosa Radom przegrała drugi mecz z rzędu. Wcześniej ekipa Wojciecha Kamińskiego nie dała rady Stelmetowi Zielona Góra w Superpucharze Polski.

- Ja uważam, że Rosa była lepsza w tamtym spotkaniu od Stelmetu, tak samo jak była trochę lepsza od nas. Oba mecze jednak radomianie przegrali, ale mnie bardziej interesuje postawa własnego zespołu. Wygraliśmy ten mecz, bo nie baliśmy się w końcówce, mieliśmy wiarę w sukces do samego końca i ta wiara ma nas określać przez resztę tego sezonu - wyjaśniał Milicić.

- Gdy przegrywaliśmy różnicą 19 punktów, nie wierzyłem, że mój zespół może sobie na to pozwolić. Jednocześnie myślę, że to zwycięstwo da nam bardzo dużo pewności siebie i wiary we własne umiejętności. To będzie taki bonus dla chłopaków, że skoro wygrywamy grając tak słabo, to oznacza to, iż możemy grać zdecydowanie lepiej w kolejnych meczach - zakończył trener Rottweilerów.

Anwil zrobił pierwszy krok ku realizacji celu. Czy Rottweilery zagrają w play-off?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×