John Wall będzie płacił trenerowi za straty

John Wall jest jednym z najlepszych rozgrywających w NBA, ale na kilka spektakularnych akcji rozgrywającego Washington Wizards przypada też kilka błędów. Wall chce je ograniczyć i myśli, że znalazł na to sposób.

Maciej Kwiatkowski
Maciej Kwiatkowski
John Wall East News / Na zdjęciu: John Wall

John Wall był w sezonie 2014/15 drugim asystentem w NBA, tylko za Chrisem Paulem. 25-letni lider Washington Wizards był też jednak drugi - tylko za Jamesem Hardenem - w liczbie strat jakie popełnił na przestrzeni całego sezonu.

Wall chce w nadchodzącym sezonie poprawić to w jaki sposób dba o piłkę. W tym celu jako motywacji użył pieniędzy. Po każdym meczu, w którym popełni więcej niż dwie straty, zamierza płacić 100 dolarów asystentowi Wizards Howardowi Eisley.

Gdyby w zeszłym sezonie Wall zaproponował tę formę kary, to byłby lżejszy o 6600 dolarów. W aż 62 z 79 meczów sezonu regularnego zaliczał więcej niż dwie straty. Miał mecze na 10 strat, na 9 i dwukrotnie na 8. W playoffach poprawił się, bo miał tylko cztery takie mecze w siedmiu rozegranych. Był w playoffach także liderem asyst na mecz (11,9), mimo tego, że w półfinale Konferencji Wschodniej grał ze złamaniami kości w lewej dłoni i w lewym nadgarstku.

Wall gra z dużą szybkością i często podejmuje dodatkowe ryzyko, w tym jak podaje piłkę. Część z tych strat jest też sytuacjami, w których jego koledzy nie potrafią po prostu dobrze tej piłki złapać. Aż 193 (rekord kariery) z 304 strat Walla zostało zakwalifikowane jako "złe podania".

W tym wypadku ścierają się dwie teorie. Jedna o tym, że na boisku do koszykówki za podanie odpowiada podający. A druga - sponsorowana przez producentów kleju - która wskazuje na problemy z chwytem piłki u niektórych wysokich graczy i słabą koordynację mózg-ręka.

Na koniec większość odpowiedzialności ponosi jednak ten, który podaje. Bo to on powinien wiedzieć komu jak i gdzie podać piłkę.

Od nowego sezonu Wizards zamierzają częściej korzystać ze small-ballu, który w ostatnich playoffach zrewolucjonizował ich styl gry. Nene nie będzie już dłużej partnerem Marcina Gortata w pierwszej piątce. Ma nim być próbujący rzutów za trzy Kris Humphries, a więcej minut na czwórce grać mają niscy skrzydłowi - rewelacyjny w playoffach Otto Porter i sprowadzony latem z Milwaukee Jared Dudley.

Mniejszy tłok w polu trzech sekund może stworzyć Wallowi więcej miejsca do gry i zabrać dodatkową parę rąk z linii jego podań pod kosz. To pozytywnie brzmiąca teoria, bo w praktyce lepszy spacing może tylko dodatkowo podsycić agresję Walla, jego skłonność do improwizacji i rzucania niedokładnych podań. Kiedy Wall dzielił w zeszłym sezonie parkiet z Nene zaliczał średnio tylko 9,5 asyst i 3,6 straty PER-36. Kiedy dzielił go z Porterem zaliczał aż 11,9 asyst, ale aż 4,6 strat PER-36 minut gry.

Wall potrafi przejmować mecze koszykówki, co pokazał w zeszłym sezonie niejednokrotnie, choćby w serii z Toronto Raptors, w której zdominował Kyle'a Lowry'ego. Aby być traktowany na równi z Chrisem Paulem i Stephenem Currym musi jednak zdecydowanie poprawić swoją efektywność. Nie tylko tę strzelecką, ale i to w jaki sposób podaje piłkę.

John Wall to:

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×