Seid Hajrić: Turów to fajny zespół, ale brakuje im czegoś aby się odbudować

Zdjęcie okładkowe artykułu:  /
/
zdjęcie autora artykułu

Seid Hajrić napsuł nieco krwi PGE Turowowi Zgorzelec. Bośniak w świetnym stylu otworzył czwartą kwartę i pozwolił wyjść Rosie na 12-punktowe prowadzenie. - Było ciężko do ostatniej minuty - przyznawał Bośniak z polskim obywatelstwem.

Zwycięstwo w Zgorzelcu było trzecim dla Rosy triumfem w bieżącym sezonie TBL. Choć wynik 92:78 wskazuje na pewną wygraną podopiecznych trenera Wojciecha Kamińskiego , to sami radomianie są nieco odmiennego zdania.

- Było ciężko do ostatniej minuty. Turów też walczył, a na początku meczu zaczął sypać trójkami i prowadził nawet różnicą siedmiu, ośmiu punktów. My za to odpowiedzieliśmy im dobrą obroną. Zagraliśmy tak, jak trener tego od nas oczekiwał. Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa - komentował po końcowym gwizdku Seid Hajrić.

Rosa dopiero na przełomie trzeciej i czwartej kwarty zaczęła uzyskiwać nad gospodarzami wyraźną przewagę. Radomianie przede wszystkim częściej i skuteczniej trafiali z dystansu oraz popełniali mniej strat dzięki czemu z czasem wyszli na bezpieczne 10-punktowe prowadzenie.

- Trener Kamiński zawsze powtarza nam abyśmy grali przez pełne 40 minut meczu, a nie zaatakowali tylko raz, chwilę po wyrzucie pierwszej piłki. Wiadomo, że żadna drużyna nie lubi grać w obronie przez 24 sekundy bo na pewno gdzieś w końcu padnie. My naprawdę wygraliśmy jednak ten mecz stabilną defensywą - kontynuował Bośniak z polskim obywatelstwem.

To właśnie trafienia Hajricia pozwoliły Rosie uzyskać wyraźną przewagę nad aktualnymi wicemistrzami Polski. 32-letni silny skrzydłowy zanotował przede wszystkim świetny początek ostatniej odsłony starcia. Reprezentant Rosy najpierw zdobył punkty charakterystycznym dla siebie hakiem spod kosza, a następnie wykorzystał przechwyt Daniela Szymkiewicza popełniony na Danielu Dillonie i wykończył kontratak efektownym wsadem. Wówczas radomianie prowadzili już 70:58.

- Jeżeli cała drużyna lub sam zawodnik indywidualnie zdobędzie kilka łatwych punktów np. w szybkim ataku to momentalnie łapie wiatr w żagle. To są proste punkty do których trzeba tylko biegać. Szymkiewicz przechwycił tą piłkę, ja byłem blisko niego, pobiegłem do ataku ponieważ mieliśmy przewagę ”dwóch na jednego”, podał mi, ja wsadziłem piłkę do kosza i poczułem się dzięki temu pewniej. To jest właśnie ten rytm, który decyduje o tym, że zawodnik czuje się tak, jakby dostał jakąś dodatkową energię. Wtedy wiesz, że chcesz, że ci zależy i że szkoda było by stracić to, co już wypracowałeś - przyznawał Hajrić, który w całym meczu zdobył łącznie 10 punktów, trafiając 71,4 procent oddanych rzutów z gry. Na swoim koncie zapisał także 4 zbiórki i 3 asysty.

Rywale Rosy schodzili z parkietu w sobotni wieczór z opuszczonymi głowami. Dla PGE Turowa Zgorzelec była to już czwarta porażka w sezonie.

- Turów jest fajnym zespołem, ale na pewno brakuje im czegoś aby się nieco odbudować. Są w podobnej sytuacji jak do niedawna my. Przez większość czasu prowadziliśmy ze Stelmetem w starciu o Superpuchar Polski, a i tak przegraliśmy. Z Anwilem było tak samo. Myślę, że zgorzelczanom potrzeba jednego lub dwóch pewnych zwycięstw i dzięki temu zaczną grać lepiej - dodał na zakończenie Seid Hajrić.

Źródło artykułu:
Komentarze (2)
avatar
Morski baca
4.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Seid, zawsze byłeś gentlemanem.  
Andi1
3.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brakuje zlotowek w kasie i nowego trenera.