Jacek Winnicki: Zawsze życzyłem Śląskowi Wrocław jak najlepiej. I nadal życzę

Jacek Winnicki stanął w minioną niedzielę do rywalizacji z klubem, który go wychowywał, a prowadzony przez niego Polski Cukier pokonał Śląsk Wrocław. - Życzę Śląskowi jak najlepiej, ale nie zmienia to faktu, że cieszę się z tego sukcesu - przyznawał.

Bartosz Seń
Bartosz Seń

Powrót Jacka Winnickiego do Wrocławia był wydarzeniem szczególnym. 48-letni szkoleniowiec jest bowiem współautorem pięciu z siedemnastu mistrzostw Polski wywalczonych przez Śląsk w latach 1997-2003. Wówczas Winnicki jako asystent szlifował swój warsztat pod okiem takich trenerów jak: Andrej Urlep, Muli Katzurin, czy Piero Bucchi. Na chwilę sam przejął także rolę pierwszego szkoleniowca.

- Dla mnie nie było to może bardzo specjalne wydarzenie, ale jednak istotne. Przyjechałem do miasta z którego pochodzę i rywalizowałem z klubem w którym się wychowywałem. Zawsze życzyłem i w dalszym ciągu życzę Śląskowi jak najlepiej, ale nie zmienia to faktu, że cieszę się z tego sukcesu. Taki jest sport. Teraz pracuje w Toruniu i chciałem zrobić wszystko aby ten mecz wygrać - przyznawał po końcowym gwizdku Winnicki.

I ta sztuka prowadzonemu przez niego Polskiemu Cukrowi udała się. Choć Śląsk prowadził w drugiej kwarcie nawet różnicą jedenastu punktów, to torunianie byli w stanie nie tylko powrócić do gry, ale też odwrócić losy pojedynku. Pięć trafień z dystansu Polskiego Cukru w tym fragmencie meczu pozwoliło gościom jeszcze przed przerwą doprowadzić do remisu.

- Spodziewaliśmy się twardego meczu ponieważ wiedzieliśmy w jakiej sytuacji znajduje się Śląsk. Poziom ligi jest wyrównany i liczy się tak naprawdę każde zwycięstwo. Gratuluje moim zawodnikom ich postawy szczególnie w trzeciej i czwartej kwarcie -kontynuował szkoleniowiec torunian.

Wówczas sześć punktów z rzędu zdobytych przez Michała Michalaka sprawiły, że Polski Cukier prowadził 62:52, a późniejsze trafienia Łukasza Wiśniewskiego i Krzysztofa Sulimy dały gościom nawet 14 "oczek" przewagi. W ostatniej części spotkania WKS nie był w stanie odrobić już tych strat.

- Myślę, że przez 18 minut drugiej połowy zagraliśmy bardzo dobrze w obronie i poprawiliśmy te błędy, które popełnialiśmy wcześniej. Wypracowaliśmy kilkunastopunktową przewagę i dzięki temu, kontrolowaliśmy to spotkanie. W pierwszych dwóch kwartach popełnialiśmy za dużo strat, ale później nasza gra w ofensywie wyglądała już dużo lepiej - podsumował trener Jacek Winnicki.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×