Agnieszka Majewska: Wyrwałyśmy te punkty w końcówce

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

MKS Polkowice sięgnęło w sobotę po siódme zwycięstwo w TBLK. Tym razem na ich rozkładzie znalazł się dzielnie walczący gdyński Basket, choć pierwsza połowa nie była najlepsza w wykonaniu Pomarańczowych.

Koszykarki z Polkowic nie zwalniają tempa w Tauron Basket Lidze Kobiet. Podopieczne Wadima Czeczuro po niezbyt udanym początku sezonu z meczu na mecz wyglądają coraz lepiej. W sobotę na Dolny Śląsk zawitał Basket Gdynia, który przez długie fragmenty pojedynku toczył wyrównaną walkę z Pomarańczowymi. Dopiero ostatnia kwarta, wygrana przez MKS 18:4 zapewniła wygraną gospodyniom. - Cieszę się bardzo z tego zwycięstwa, dlatego że ostatnio mieliśmy sporo problemów zdrowotnych i te nasze treningi wyglądały różnie. Trener uczulał nas, że będzie to ciężki mecz, ale w końcówce wyrwałyśmy te punkty od rywalek - komentowała po zawodach kapitan zespołu, Agnieszka Majewska.

Z oczywistych względów niepocieszona po spotkaniu była opiekun gości Katarzyna Dydek, która bardzo żałowała słabej końcówki spotkań swoich zawodniczek. - Do tej pory ostatnie fragmenty meczów należały do nas i chwaliłam mój zespół, że potrafimy mądrze rozegrać czwartą kwartę. Dzisiaj jednak, to do drużyny z Polkowic należało ostatnie słowo w tej konfrontacji i szczerze im gratuluję.

Wyraźnie lepszą minę po końcowej syrenie miał trener Czeczuro. - Jeszcze do ostatnich trzech minut wynik był niepewny, ale to dlatego, że zespół z Gdyni jest bardzo mocny w obecnym sezonie. Początek w naszym wykonaniu był niezły, ale potem nastąpiło rozluźnienie w naszych szeregach zwłaszcza w obronie. Ostatnie dwie kwarty to już zdecydowanie lepsza defensywa z naszej strony. Naszym celem było też zmęczenie Jeleny Skerovic i to nam się po części udało - zakończył opiekun MKS Polkowice.

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
kolo77
16.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Pomarańczowe" ?! Panie Pawle, był Pan na meczu? od pół roku próżno szukac pomarańczowej barwy w Polkowicach ...