Marcin Salamonik: Robimy takie głupoty, że nie da się na to patrzeć

Start Lublin przegrał czwarty z rzędu mecz na własnym parkiecie. Podopieczni Pawła Turkiewicza po raz kolejny fatalnie zaprezentowali się w ostatniej kwarcie.

Paweł Patyra
Paweł Patyra

Gospodarze rozpoczęli starcie z Energą Czarnymi Słupsk od serii 0:7, ale wzięli się w garść i później toczyli wyrównany bój z wyżej notowanym przeciwnikiem. Losy meczu rozstrzygnęła ostatnia część gry. - Czwarta kwarta zaczyna być naszym przekleństwem - nie ukrywa Marcin Salamonik. - Przychodzi taki moment gdzie wydaje się, jakby nam zabrali umiejętność myślenia i gry w koszykówkę. Robimy takie głupoty, że nie da się na to patrzeć. W dwie minuty zaprzepaszczamy 30 minut solidnej walki i dużo włożonego serca - dodaje.

Start Lublin w ostatniej odsłonie stracił szansę na sprawienie niespodzianki. Gospodarze zaliczyli przestój, po którym rywale objęli 24-punktowe prowadzenie, co przesądziło o końcowym wyniku. - Walczymy przez 30 minut, gramy dobrze i kończy się tak, jakbyśmy oddali mecz bez walki i żadnego zaangażowania. Nie zasłużyliśmy na tak wysoką porażkę. Czarni to doświadczony zespół z bardzo dobrymi zawodnikami, którzy szybko wykorzystali naszą chwilę słabości - ocenia Salamonik.

W niedzielny wieczór nie miał swojego dnia lider Startu - Nick Kellogg. Amerykanin trafił zaledwie dwa rzuty z gry. Nie popisał się też jego rodak Rob Poole, który nie zapisał na swoim koncie ani jednego punktu! - Słabszy dzień jednego zawodnika powinniśmy uzupełniać kimś innym, więc to nie jest usprawiedliwienie, że jedna czy dwie osoby grają słabiej - podkreśla 32-letni koszykarz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×