Śląsk z Rajkoviciem bez wygranej w TBL

pracy od postaw zaprowadził do konieczności dziwnych zaciągów do I zespołu i zaplecza młodzieżowego. NIe wystarczy "wyhaczyć" kilkunastu chłopaków do zespołów młodzieżowych z klubów w których nie mają przyszłości na dalszą karierę, trzeba jeszcze z nimi pracować, dać im wsparcie i zaangażowanie. Pokazać ich słabsze strony i pracować nad tym co jest najgorsze, zeby wyeliminować i rozwijać to co jest ich mocnymi stronami. Może to się zmieni, jak na pierwszym miejscu nie będzie klapek na oczach i zawsze coś ważniejszego niż wynik. Znam kilku, którzy zaznali innego podejścia, czy bedą lepsi, nie wiem, czas pokaże. Jedno co ich zaskoczyło, podejście do ich osób w miejscu w którym się znaleźli. Ktoś się nimi interesuje, zwraca im uwagę i mówi co trzeba zrobić. U jednego nacisk kładzie sie na obronę, bo tego nie nauczył się przez 4 lata w Śląsku, choć był jednym z najlepszych rzucających 18 latków w Polsce. Po pierwszych grach widać, ze daje to efekty. U drugiego trenerzy potrafią poświęcić dwa razy w tygodniu czas i pracować z nim nad motoryką i wyskokiem, bo nikt nie myślał o tym w klubie w Polsce. U innego pracują nad pracą nóg i zajmowaniem odpowiedniej pozycji pod koszem, zeby wykorzystał swój wzrost i nie machał bez celu przy swoim wzroście bliskim 2.15...... to wszystko takie proste a jak trudne. Po kilku treningach wiedzą co im potrzeba. Nikt nie zostawia ich z problemami, które mogą im przeszkadzać w graniu, czy to jest granie z którego moze być wynikiem za dwa trzy lata zawodowa kariera, czy tylko mistrzostwo uczelni na której studiują i w sumie nie zakładają iść w kierunku życia zwiazanego z koszykówką. Jedno wiem, po zniechęceniu do basketu jako takiego przez kilka lat w Polsce, wróciła radość z tego, że grają w kosza .... nie ważne czy wyjdzie z tego coś co pozwoli im zarabiać na życie, czy tylko będą mieć wspaniałe wspomnienia. Jest w nich znów moc i chęć, to co zabito w czasie trenowania we Wrocławiu.

odwagi brak. Mądrości w działaniu, TBL Was potrzebuje.