Maciej Kwiatkowski: Zach Hodskins - jednoręczny koszykarz z Florydy

W koszykarskim żargonie mówi się, że niektórzy gracze "nie mają lewej ręki". Zach Hodskins dosłownie nie ma lewej ręki i gra w jednej z najlepszych uczelni w USA.

Maciej Kwiatkowski
Maciej Kwiatkowski
Zach Hodskins zdobył już swoje pierwsze punkty w NCAA AFP / Zach Hodskins zdobył już swoje pierwsze punkty w NCAA

Pierwsze punkty

19-letni Zach Hodskins zakozłował w lewo, potem szybko w prawo, piruetem obrócił się wokół zdumionego obrońcy, wszedł pod kosz i zdobył punkty rzutem o tablicę. Było to typowe zagranie - regularnie spotykane na koszykarskich parkietach. Znamionuje ono spryt i wyszkolenie techniczne.

Młodzi adepci koszykówki uczą się obecnie kozłować i rzucać, marząc o tym, aby w przyszłości stać się drugim Stephenem Currym albo Kyriem Irvingiem. Zach Hodskins jest jednym z nich. Tylko, że Zach Hodskins musi to robić bez jednej ręki.

Akcja miała miejsce 22 grudnia na 36 sekund przed końcem meczu Uniwersytetu Florida z uczelnią Jacksonville w lidze akademickiej NCAA - tej samej, w której grają m.in. Polacy Przemysław Karnowski i Tomasz Gielo. Były to pierwsze punkty jednoręcznego koszykarza, którego lewa ręka kończy się w łokciu. Tak przyszedł na świat, ale niepełnosprawność nigdy nie zgasiła w nim pasji i miłości do sportu.

- Kiedy wchodzę na boisko, wielu nie traktuje mnie poważnie. Przeciwnicy myślą, że nie umiem grać, albo nawet w ogóle nie wiedzą co myśleć. Ale wystarczy, że trafię kilka rzutów i wtedy na ich twarzach pojawia się zaskoczenie. Dopiero wtedy zaczynają bronić mnie twardo. To właśnie kocham. Te momenty, gdy widzę, że zasłużyłem na ich szacunek. To wszystko czego chcę.

Miłość i pasja

- Zach przyszedł na świat bez lewej ręki. Lekarze nie potrafili powiedzieć dlaczego. Gdy dorastał, musiał to zaakceptować i nauczyć się z tym żyć - mówi jego ojciec Bob Hodskins.

To właśnie tato młodego gracza Florydy nauczył go grać w koszykówkę. Kiedy Zach miał 6 lat, potrafił już zrobić to co w grudniu zrobił na boisku ligi akademickiej - tzw "spin move", czyli kozłując obrócić się na biodrze obrońcy, w ten sposób go minąć i znaleźć się od razu pod koszem. Pięć lat później był już gwiazdą gimnazjum w liczącym 37 tys. mieszkańców miasteczku Brentwood w stanie Tennessee. Nie był gwiazdą, dlatego że nie miał jednej ręki. Był gwiazdą, bo zdobywał średnio 31 punktów w meczu.

Inspirację dla młodego Hodskinsa stanowił o sześć lat starszy Kevin Laue. Ten mierzący 211 cm center (Hodskins mierzy 193 cm wzrostu i gra na pozycji rzucającego obrońcy) także urodził się bez lewego przedramienia i też bardzo chciał grać w koszykówkę. Miłość i pasja doprowadziły go aż do poziomu ligi NCAA, gdzie przez trzy lata grał dla nowojorskiej uczelni Manhattan College. W 2012 roku powstał o nim film dokumentalny.

Gwiazda Alpharetty

Niezwykłe samozaparcie młodego Zacha pchnęło go na kolejny szczebel. Razem z rodzicami przeniósł się z Tennessee do stanu Georgia, na przedmieścia wielkiej Atlanty. To tam po raz pierwszy zaczęło być o nim głośno. Jako 17-latek Hodskins trafiał niesamowite 60 proc. rzutów za trzy, prowadząc drużynę ze szkoły średniej Alpharetta do kolejnych zwycięstw.

Sezon 2013/14 miał być jednak ostatnim rokiem jego kariery. Nie sądzono, że któraś z uczelni zaproponuje mu stypendium i miejsce w składzie. Kiedy oferty się pojawiły, traktowano to na początku jako próbę zyskania sobie dobrej prasy przez niektóre uniwersytety - jako reklamową dźwignię i marketingowy trik.

Tak było do momentu, w którym zobaczono jak Hodskins gra. Tak było do czasu, gdy wziął udział w specjalnym obozie "Scouts Focus All American Camp", gdzie zaskoczeni skauci wskazywali go jako jednego z najlepszych zawodników turnieju.

- Tego zawsze chciałem. Nie chciałem, aby ludzie oceniali mnie jako ciekawostkę. Chciałem, żeby zobaczyli we mnie przede wszystkim dobrego koszykarza - mówił wówczas, zyskując jeszcze większe zainteresowanie prasy.

Oferta z Florydy

Uniwersytet Floryda nie jest jakąś tam małą szkołą z akademickich peryferii koszykówki. W latach 2006 i 2007 drużyna Florida Gators zdobyła mistrzostwo ligi NCAA, a gwiazdami zespołu byli trzykrotny uczestnik Meczów Gwiazd Al Horford i Joakim Noah z Chicago Bulls, który po sezonie 2013/14 trafił do najlepszej piątki NBA. Trenerem Florydy jeszcze do tego sezonu był Billy Donovan, obecnie trener Kevina Duranta i Russella Westbrooka w Oklahoma City Thunder.

Floryda - obok renomowanego programu koszykarskiego Uniwersytetu Kentucky i kilku mniejszych szkół z Alabamy i Georgii - jako jedna z kilku szkół złożyła ofertę Hodskinsowi. Zach nie otrzymał jednak normalnego koszykarskiego stypendium, ale zagwarantowano mu miejsce jako tak zwanemu "walk-on", traktując go jako studenta, który przy okazji grał będzie w koszykówkę.

Programy koszykarskie na amerykańskich uczelniach mają ograniczoną liczbę stypendiów. Jeśli zdarzyło Ci się obejrzeć mecz NCAA, tzw "walk-ons" stanowią zwykle grupkę trzech, czterech - najczęściej białych koszykarzy - którzy zazwyczaj cały mecz spędzają na końcu ławki rezerwowych, dopingują podstawowych graczy i wchodzą na parkiet tylko w awaryjnych sytuacjach lub gdy mecz jest już rozstrzygnięty. Czasem jednak nieoczekiwanie potrafią wykorzystać swoje pięć minut. Kilku z nich - jak Scottie Pippen czy Jeff Hornacek - stało się potem gwiazdami NBA.

Jak on to robi?!

Hodskins w pierwszym sezonie na Florydzie spędził na boisku tylko 7 minut, oddając dwa rzuty - w tym jeden za trzy - i nie zdobywając punktu. W drugim sezonie też gra tzw "ogony", ale ma już na koncie pierwsze punkty.

To że tak mało gra sprawia, że Uniwersytet Floryda wciąż narażony będzie na krytykę ze strony tych, którzy zarzucają uczelni próbę robienia sensacji kosztem niepełnosprawnego gracza. Sam Hodskins zdaje sobie z tego sprawę, ale zaraz pyta: "Czy widziałeś jak gram?".

Lewa ręka kończąca się w łokciu - mimo tego, że krótsza - wciąż przydaje mu się do oddawania rzutów. Zach przytrzymuje piłkę łokciem, kiedy drugą, zdrową ręką podnosi piłkę do góry i kładzie ją na dłoni. Opanował ten ruch tak dobrze, że jego rzut wygląda pod kątem technicznym lepiej od techniki rzutu wielu gwiazd NBA. Spore grono koszykarskich purystów i trenerów twierdzi bowiem, że najlepszym technicznie rzutem jest ten, przy którym zawodnik jak najmniej korzysta z tej nierzucającej ręki.

Więcej kłopotów ma przy kozłowaniu. Kiedy Hodskins kozłuje, rywale ustawiają się tak, aby spróbował minąć ich w lewą stronę. Hodskins jest bardzo szybki i atletyczny, ale kiedy ma minąć w lewo i kozłuje prawą ręką, ułatwia tym samym obrońcy przechwyt. Nie może kozłować lewą ręką, dalej od obrońcy i zastawiać go ciałem, bo... nie ma lewej ręki.

Zach dodaje jednak, że ten sposób obrony sprawił, że przez lata gry nauczył się różnego rodzaju trików, zmian tempa w poruszaniu się i w rytmie kozłowania. Wszystko po to, aby minąć obrońcę. To właśnie pokazał, zdobywając swoje pierwsze punkty w NCAA.

To dopiero drugi sezon Hodskinsa na uczelni Floryda. Przed nim jeszcze dwa następne. Wielu koszykarzy spędziło dwa pierwsze lata na uczelni grzejąc ławę, aby potem w trzecim roku zacząć otrzymywać regularne minuty gry. I być może właśnie to czeka Zacha Hodskinsa. Póki co, próbuje pokazać, że jest kimś więcej niż ciekawostką i że chce spełnić swój cel, czyli zostać profesjonalnym koszykarzem i zarabiać w ten sposób pieniądze.

- Ludzie zawsze się mnie pytają w jaki sposób straciłem ramię. Robię więc bardzo poważną minę i mówię im, że straciłem ją w walce z rekinem. Oglądanie ich reakcji jest bezcenne. Ale lubię tę historię, bo sprawia, że wyglądam w ich oczach na jeszcze większego twardziela.

Maciej Kwiatkowski

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×