Torey Thomas: W Szwecji zagrałem fatalnie
Torey Thomas w starciu z Sodertalje Kings był jednym z najsłabszych ogniw w zespole Rosy Radom. Amerykanin nie dość, że nie zdobywał punktów, to jeszcze nie kreował gry dla kolegów.
Nic więc dziwnego, że trener Wojciech Kamiński wolał postawić na młodszego Daniela Szymkiewicza, który spisał się bardzo przyzwoicie - 11 punktów i siedem asyst.
- Zagrałem fatalne zawody - szczerze przyznaje Torey Thomas. Nie ma co ukrywać, że Rosie zabrakło jego punktów. Tym bardziej, że Amerykanin średnio w rozgrywkach FIBA Europe Cup dostarcza ponad 12 "oczek" na mecz. Nie było także Igora Zajcewa, który zmaga się z kontuzją dłoni.
- Absencja Igora jest sporym problemem dla naszego zespołu. On w ostatnich tygodniach prezentował się wyśmienicie. Musimy się jednak pozbierać. Liczymy na to, że Zajcew jak najszybciej do nas wróci - zaznacza Thomas.
Sodertalje Kings, szwedzki zespół, zaskoczył Rosę w środowy wieczór. Gospodarze byli rewelacyjnie dysponowani rzutowo. Trafili aż 14 trójek. - Trafiali z każdej pozycji. Byli w niesamowitym gazie, ale pozwoliliśmy im na to. Nie ma co ukrywać, że od samego początku nie mogliśmy złapać swojego rytmu - komentuje Amerykanin.
W niedzielny wieczór Rosa Radom na wyjeździe zmierzy się z Polskim Cukrem Toruń. Będzie to hit 15. kolejki Tauron Basket Ligi. Czy podopieczni Wojciecha Kamińskiego zrehabilitują się za porażkę we wtorkowy wieczór?