Kacper Radwański: Ogrywam się i zbieram doświadczenie

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski /
WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski /
zdjęcie autora artykułu

Choć GTK Gliwice cały czas jest czerwoną latarnią pierwszej ligi koszykarzy, widać światełko w tunelu. Pojawiło się ono w postaci dwóch ostatnich domowych zwycięstw. - Mam nadzieję, że pójdziemy za ciosem - mówi Kacper Radwański.

Kacper Radwański zdecydował się na początku trwającego sezonu na zmianę otoczenia. Powodem takiego stanu rzeczy była chęć gry i nabierania niezbędnego doświadczenia, które 22-letni zawodnik ma okazję zbierać w pierwszoligowym GTK Gliwice, przebywając w tym klubie na wypożyczeniu z Polskiego Cukru Toruń. - Otrzymuję w tym sezonie taką liczbę minut, o której na ten moment w ekstraklasie mógłbym tylko pomarzyć - podkreśla, grający średnio 30 minut w meczu, zawodnik.   WP SportoweFakty: W ostatnich trzech meczach odnieśliście dwa zwycięstwa. Waszej sytuacji w tabeli to nie poprawiło, ale nastroje chyba delikatnie lepsze?

Kacper Radwański: Zgadza się, cały czas zajmujemy ostatnie miejsce, ze względu na ostatnią wygraną zespołu z Katowic w Stargardzie. Te zwycięstwa na pewno psychicznie nas rozluźniły. Mam nadzieję, że pójdziemy za ciosem.

Generalnie łatwo da się zauważyć, że w rundzie rewanżowej szczególnie u siebie gracie lepiej, bo nawet porażka z Notecią była minimalna. Większa mobilizacja, granie przed własną publicznością?

- Widać efekty pracy trenera Turkiewicza. Nic nie dzieje się od razu, potrzebowaliśmy czasu, aby oswoić się z taktyką, systemem gry nowego trenera, co teraz skutkuje lepszą grą. Zawsze tak jest, że trzeba zrobić ile się da, aby bronić swojego parkietu. Tu trenujemy, to jest nasza hala, nasze kosze. Mecze u siebie to jest nasz atut, ale żeby było jasne, do każdego spotkania - i tego na wyjeździe, i tego w domu - podchodzimy na 100 procent.

Serię porażek mieliście jednak bardzo długą. W czym tkwił problem? Co było dla was w tym czasie najtrudniejsze?

- Zdecydowanie za długą. Ciężko jednoznacznie stwierdzić. W pewnym momencie, gdy przegrywasz mecz za meczem, to pogłębiasz się w tym - nie jest łatwo. Potrzebowaliśmy jednego meczu na przełamanie i on przyszedł w postaci wygranej z Pogonią.

Zdecydowałeś się zamienić TBL na 1 ligę, aby grać. Abstrahując w tym momencie od wyników GTK, jesteś zadowolony z roli, jaką pełnisz w zespole?

- Oczywiście. Otrzymuję w tym sezonie taką liczbę minut, o której na ten moment w ekstraklasie mógłbym tylko pomarzyć. Ogrywam się i zbieram doświadczenie. Mam nadzieję, że owoce tego nadejdą w przyszłości.

Można było przypuszczać, że będziesz jedną z wiodących postaci w lidze, ale grasz jednak nieco w kratkę. Z czego to wynika? Czujesz, że rywale może szczególnie na tobie się skupiają?

- Nie wiem, jakie założenia mają drużyny przeciwne względem mnie, więc ciężko mi odpowiedzieć. Na pewno nie jestem zadowolony z tego, jak rozegrałem niektóre mecze, jak wyglądała moja skuteczność, czy jakie decyzje podejmowałem. Staram się cały czas pracować nad ofensywą w moim wykonaniu, aby takich meczów było jak najmniej.

Jak możesz ocenić pracę pod okiem Pawła Turkiewicza? Jakim jest trenerem?

- Bardzo sobie chwalę współpracę z trenerem Turkiewiczem. Ma ogromną wiedzę, którą próbuje nam przekazać. Bardzo przeżywa każdą porażkę i poświęca każdemu czas, abyśmy poprawiali błędy. Jeśli miałbym użyć jednego słowa, aby opisać trenera Turkiewicza, byłoby to "profesjonalista".

Przed wami trudne wyjazdy do końca tej rundy. Myślisz, że może jednak stać was na poprawę zajmowanej lokaty?

- Oczywiście, że wierzę. Gdybym nie wierzył, to bym nie wychodził na parkiet. Po co grać, skoro byśmy nie wierzyli w poprawę naszej pozycji na koniec sezonu? Do końca zostało trochę spotkań i jeszcze wiele się może zmienić. My skupiamy się na sobie, na naszych problemach i na naszej grze. Każdy mecz to dla nas walka o zwycięstwo.

Rozmawiał Dawid Siemieniecki

Źródło artykułu:
Komentarze (0)