W tym artykule dowiesz się o:
To najwyższa porażka podopiecznych Randy'ego Wittmana od stycznia. A już wydawało się, że Czarodzieje są w dobrej formie i będą w stanie powalczyć z Cavs. Nic bardziej mylnego. W Ohio ekipa z Waszyngtonu nie miała nic do powiedzenia. Już do przerwy przegrywała wysoko, a w kolejnych kwartach nie zdołała zmniejszyć straty.
Trudno myśleć o zwycięstwie, jeśli tak fatalnie rzuca się z dystansu. Wizards w całym spotkaniu trafili raptem trzy z dwudziestu rzutów za trzy. To właśnie w tym elemencie zdeklasowali ich Cavaliers, którzy trafili aż dwanaście "trójek". Solidnym wsparciem byli zmiennicy - Matthew Dellavedova czy Tristan Thompson.
Not in Marcin's house! #WizCavs
Posted by Washington Wizards on 4 marca 2016
Cavaliers odnieśli wysokie zwycięstwo, mimo że w ich szeregach zabrakło Kevina Love'a. Paradoksalnie zadziałało to na korzyść gospodarzy, którzy spisali się naprawdę znakomicie. Wicemistrzowie NBA mieli mnóstwo opcji w ofensywie. Nie zawiedli Kyrie Irving i LeBron James - pierwszy zdobył 21 punktów, zebrał 5 piłek i rozdał 8 asyst, drugi uzbierał 19 punktów, 13 zbiórek, 7 asysti 3 przechwyty.
Wizards nie wykorzystali szansy na zrównanie się bilansem z ósmym w Konferencji Wschodniej Detroit Pistons, które legitymuje się bilansem 31-30. Drużyna Wittmana poległa i aktualnie ma bilans 30-31. Nie wszystko jeszcze stracone. Wiele może wyjaśnić mecz z Indiana Pacers.
Cleveland Cavaliers - Washington Wizards 108:83 (27:23, 32:19, 24:21, 25:20) (Irving 21, James 19, Mozgow 14, Dellavedova 12, Thompson 10, Smith 10 - Wall 17, Morris 13, Sessions 12, Beal 11, Gortat 10)
Zobacz wideo: Koudelka, Gangnes i Kasai wierzą w Stocha. "Niedługo wróci do czołówki"
Źródło: WP SportoweFakty