NBA: Splash Brothers rozstrzelali Mavericks!

Zdjęcie okładkowe artykułu: AFP / Na zdjęciu: Klay Thompson i Stephen Curry
AFP / Na zdjęciu: Klay Thompson i Stephen Curry
zdjęcie autora artykułu

Stephen Curry i Klay Thompson zdobyli łącznie aż 70 punktów i poprowadzili Golden State Warriors do zwycięstwa nad Dallas Mavericks. Mistrzowie NBA są coraz bliżej pobicia historycznego rekordu Chicago Bulls. Brakuje im już tylko 11 wygranych.

Nie ma możliwości, żeby podopieczni Steve'a Kerra przegrali, jeśli trafiają... 22 "trójki" w całym meczu. W ogóle Wojownikom łatwiej przyszło zdobywanie punktów zza łuku, niż z bliższej odległości. Ich skuteczność robi piorunujące wrażenie, ale nikt ich nie potrafi zatrzymać.

Zwłaszcza Splash Brothers. Stephen Curry i Klay Thompson byli poza zasięgiem gospodarzy, raz po raz dziurawiąc kosz celnymi próbami z dystansu. Wymieniony duet zagrał koncertowo, a pierwszy z wymienionych otarł się o triple-double. 28-letni zawodnik uzbierał 31 punktów (6/12 za 3), 10 asyst i 9 zbiórek. Młodszy z duetu dołożył aż 39 "oczek" (10/15 za 3!) i był zdecydowanie najlepszym strzelcem na parkiecie.

Warriors w całym meczu zanotowali aż 35 asyst. Już w pierwszej kwarcie obrońcy tytułu zasygnalizowali wysoką dyspozycję, co zresztą później potwierdzili. Zespół z Teksasu zwyczajnie był bezradny w obliczu tak szybkiej i skutecznej gry mistrza. Na nic zdała się postawa Dirka Nowitzkiego. Niemiec zdobył 24 punkty, trafiając 9 z 16 rzutów z gry.

Armia Kerra jest coraz bliżej pobicia rekordu Chicago Bulls sprzed 20 lat. Brakuje im już tylko 11 wygranych, żeby mieć lepszy bilans niż 72-10. To zadanie wykonalne, choć w niedzielę Wojowników czeka najtrudniejsza z możliwych przepraw - wyjazdowa potyczka z niepokonanymi u siebie San Antonio Spurs.

Po raz trzynasty w tym sezonie triple-double zanotował Russell Westbrook. Jeden z liderów OKC zdobył 20 punktów, zebrał 15 piłek i rozdał 10 asyst w starciu z najsłabszym zespołem ligi - Philadelphią 76ers. W Wells Fargo Center do niespodzianki nie doszło. Podopieczni Billy'ego Donovana wygrali z Sixers (już 60 porażek na koncie!), a najskuteczniejszy na parkiecie był Kevin Durant, autor 26 punktów i 13 zbiórek.

Po serii dwóch porażek z rzędu podnieśli się gracze Detroit Pistons. Tłoki pokonały przed własną publicznością w Palace Of Auburn Hills Sacramento Kings. Decydująca okazała się pierwsza odsłona spotkania, kiedy to gospodarze wypadli fantastycznie w ofensywie. Liderem zwycięzców był Marcus Morris, który zapisał na swoje konto 24 punkty.

Ta wygrana nie jest jednak korzystna dla ekipy Marcina Gortata - Washington Wizards, walczącej o awans do fazy play-off. Pistons są na dziewiątej pozycji w Konferencji Wschodniej z bilansem 35-34 i mają taki sam współczynnik zwycięstw co Chicago Bulls (34-33). Stołeczny zespół plasuje się na dziesiątej pozycji i ma bilans 33-35.

Orlando Magic - Cleveland Cavaliers 103:109 (29:27, 25:36, 32:20, 17:26)

Philadelphia 76ers - Oklahoma City Thunder 97:111 (23:27, 24:26, 21:32, 29:26)

Detroit Pistons - Sacramento Kings 115:108 (39:25, 28:29, 20:29, 28:25)

Toronto Raptors - Boston Celtics 105:91 (30:14, 25:27, 24:33, 26:17)

Houston Rockets - Minnesota Timberwolves 116:111 (31:23, 23:29, 34:26, 28:33)

New Orleans Pelicans - Portland Trail Blazers 112:117 (30:36, 23:31, 28:26, 31:24)

Dallas Mavericks - Golden State Warriors 112:130 (36:42, 31:31, 18:21, 27:36)

Los Angeles Lakers - Phoenix Suns 90:95 (22:26, 10:21, 22:21, 36:27)

Źródło artykułu: