Michał Jankowski: Turów musiał się namęczyć, zrobiło im się gorąco

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Zgorzelczanie wygrali zasłużenie, choć wynik nie odzwierciedla do końca przebiegu tego spotkania - komentował przegrany przez Śląsk Wrocław derbowy pojedynek z PGE Turowem w ramach 24. kolejki TBL Michał Jankowski.

17-krotni mistrzowie Polski nie rozpoczęli niedzielnych derbów województwa dolnośląskiego w wymarzony dla siebie sposób. Już po nieco ponad dwóch minutach rywalizacji przegrywali 11:0, by pod koniec tej części spotkania tracić do PGE Turowa aż 17 "oczek".

- Początek meczu rozegraliśmy katastrofalnie. Weszliśmy w niego za miękko. W miarę upływu czasu zaczęliśmy wracać do gry i w pewnym momencie zbliżyliśmy się do Turowa na jeden punkt - analizował po końcowym gwizdku Michał Jankowski.

To właśnie m.in. dzięki popularnemu Jankesowi Śląsk był w stanie zminimalizować straty. 28-letni skrzydłowy w trzeciej kwarcie aż czterokrotnie skarcił zgorzelczan celnymi rzutami z dystansu. Trzy trafienia zza linii 6,75 m dodał w tym fragmencie gry także Kamil Chanas.

- Kamil się dołączył, walczył też Witalij Kowalenko, a młodzi zawodnicy wnieśli potrzebną energię. Mamy jednak tak naprawdę tylko pięciu, sześciu graczy w rotacji. Staramy się i dajemy z siebie wszystko, ale ciężko jest grać przez 30-35 minut - jak niektórzy zawodnicy - na pełnej intensywności zarówno w obronie, jak i w ataku. Zawsze popełni się jakieś błędy, a jak wiadomo, przy zmęczeniu najłatwiej o nie w defensywie. Nie są to jednak żadne wymówki - kontynuował reprezentant Śląska.

Mierzący 191 cm wzrostu koszykarz zakończył ostatecznie zmagania z dorobkiem 24 punktów, trafiając łącznie 7 na 13 oddanych rzutów za trzy. Nie wystarczyło to jednak na to, by pokusić się w przygranicznym mieście o niespodziankę. W decydujących fragmentach skuteczny był przede wszystkim Jovan Novak, dzięki któremu, czarno-zieloni mogli świętował czwarte zwycięstwo z rzędu.

- Pozwalaliśmy obwodowym zawodnikom Turowa na łatwe rzuty. Novak trafił aż pięć trójek z dosyć ciężkich pozycji. Nie powinniśmy dopuścić do takiej sytuacji bo powiedzmy sobie szczerze - nie jest to jakiś wyborny strzelec. Chwała mu jednak za to, że pomógł gospodarzom. Zgorzelczanie wygrali zasłużenie choć wynik nie odzwierciedla do końca przebiegu tego spotkania. Turów musiał się trochę namęczyć i myślę, że przez chwilę zrobiło im się gorąco - komentował Jankes.

Derbowy pojedynek miał dla obu zespołów zupełnie inne znaczenie. Podopieczni trenera Piotra Ignatowicza potrzebują zwycięstw, by wywalczyć miejsce w rundzie play-off. We Wrocławiu o ćwierćfinale nawet już nie marzą. Śląsk z bilansem 6-20 zajmuje bowiem odległe 14. miejsce w ligowej tabeli.

- Sezon zweryfikował nasze założenia. Mamy jednak swoje cele zespołowe, które chcemy osiągnąć. Musimy się więc na tym skupić i postarać się coś jeszcze wygrać. Turów też borykał się w tym sezonie ze swoimi problemami, ale wzmocnił ich Kirk Archibeque, który bardzo dużo im pomaga dzięki czemu mają teraz realną szansę na znalezienie się w czołowej ósemce. Życzę im osiągnięcia tego celu ponieważ grałem tutaj i mam stąd świetne wspomnienia. Kibice są wspaniali i całe miasto zasługuje na to, by koszykówka była na najwyższym poziomie - podsumowywał Michał Jankowski, który reprezentował barwy zgorzeleckiego klubu w sezonie 2011/2012.

Zobacz wideo: #dziejesienazywo: Zaskakujące wyznanie reprezentanta Polski. "Jesteśmy amatorami"

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
avatar
eeeee
22.03.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
"Novak trafił aż pięć trójek z dosyć ciężkich pozycji. Nie powinniśmy dopuścić do takiej sytuacji bo powiedzmy sobie szczerze - nie jest to jakiś wyborny strzelec" ... może i nie jest , bo stat Czytaj całość