Łukasz Diduszko: Liczymy na serię 7:0

Po zwycięstwie 78:65 z MKS Dąbrową Górniczą, Polpharma Starogard Gdański ma do rozegrania jeszcze cztery spotkania. Celem Farmaceutów jest komplet zwycięstw w tych pojedynkach i godne zakończenie sezonu.

Patryk Butkowski
Patryk Butkowski
WP SportoweFakty / Artur Lawrenc

W sobotę podopieczni Mindaugasa Budzinauskasa potwierdzili swoją świetną dyspozycję. Gospodarze dominowali nad wyżej notowanym rywalem już od pierwszych minut gry i należy pokusić się o stwierdzenie, że był to ich jeden z najlepszych występów w rozgrywkach. Trener Polpharmy może być zadowolony przede wszystkim z bardzo dobrej defensywy swoich zawodników oraz umiejętnego dzielenia się piłką. Starogardzianie w starciu z dąbrowianami mieli na swoim koncie 22 asysty. W tym elemencie wyróżnił się przede wszystkim Martynas Paliukenas, który zanotował ich aż 10, ale postawa całej ekipy wzbudziła szacunek kibiców.

- Z całą pewnością możemy stwierdzić, że był to nasz najlepszy mecz w sezonie - przyznaje Łukasz Diduszko. - Wydaje mi się, że w obronie było super, mieliśmy dużo przechwytów, a drużyna przyjezdna nie mogła sobie z tym poradzić - dodaje.

Do rozegrania Kociewskim Diabłom pozostały cztery mecze. Podejmą oni u siebie AZS Koszalin oraz Start Lublin, na wyjeździe zmierzą się za to z Asseco Gdynia i WKS Śląskiem Wrocław. Odważnym celem Biało-niebieskich są triumfy w każdym z nich. Czy Farmaceuci zakończą rywalizację z serią 7:0?

- Liczymy na to, że uda nam się zrobić serię 7:0 zważywszy, że wszystkie zespoły są w naszym zasięgu. Gra się do końca i prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy, a nie jak zaczyna - kontynuuje Diduszko.

Można już stwierdzić, iż były to bardzo średnie zmagania dla starogardzian. Zespół ten fatalnie rozpoczął rozgrywki, ale z ich końcem jest postrachem przeciwników. Fani zaczynają się zastanawiać nad przyszłością klubu. Wydaje się, że rysuje się ona w jasnych kolorach, a działacze powinni być zainteresowani przedłużeniem kontraktów z kilkoma koszykarzami z obecnego składu. Na pewno jednym z nich jest Łukasz Diduszko.

- Czuję się tutaj niczym w swoim rodzinnym mieście, Bytomiu. Nie miałbym nic przeciwko temu, abym został - śmieje się tajemniczo starszy z braci.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×