Przerwana passa King Wilków Morskich
King Wilki Morskie Szczecin od ponad dwóch miesięcy nie doznały porażki na własnym parkiecie. Świetną serię zespołu Marka Łukomskiego przerwała ekipa Asseco Gdynia, która wygrała w Azoty Arenie 106:100.
Nie da się ukryć, że główną przyczyną porażki szczecińskiego zespołu była fatalna defensywa. Gospodarze pozwolili ekipie Tane Spaseva zdobyć aż 106 punktów! Gdynianie mieli aż 61-procentową skuteczność z gry (34/55). Goście znad morza trafili aż 15 rzutów z dystansu na 26 prób.
- Asseco świetnie rozpoczęło mecz. Było widać, że od samego początku są niezwykle skoncentrowani i zmobilizowani. Wiedzieli, po co przyjechali do Szczecina. Trudno jest wygrać z zespołem, który zdobywa w każdej kwarcie więcej niż 25 punktów - przyznaje Brandon Brown, rozgrywający King Wilków Morskich.
Szczecińską obronę najmocniej karcił Anthony Hickey, autor 30 punktów. Amerykański rozgrywający Asseco Gdynia trafił cztery z siedmiu rzutów za dwa i aż siedem z dziesięciu za trzy. Do swojego dorobku dołożył pięć asyst i trzy przechwyty, co złożyło się na eval na poziomie 32!
- Od samego początku byliśmy niezwykle skoncentrowani i przez to nasze rzuty wpadały. Cieszę się, że moi koledzy we mnie wierzyli. To naprawdę dużo dla mnie znaczy. W trzeciej kwarcie musiałem kontynuować swoją serię, bo szczecinianie nie odpuszczali i zaczęli powoli odrabiać straty - mówi z kolei Hickey.Szczecinianie już w środę mogą zrehabilitować się przed własnymi kibicami. Jeśli wygrają z AZS-em Koszalin, to na pewno zajmą siódmą pozycję przed fazą play-off.
- Bardzo zależy nam na zwycięstwie w meczu z Koszalinem. Musimy zapomnieć już o tym spotkaniu z Asseco, które nam nie wyszło. W starciu z AZSem chcemy udowodnić, że możemy grać zdecydowanie lepszą defensywę - podkreśla Brandon Brown.
Zobacz wideo: #dziejesienazywo: Zadyma w meczu Polaków. "Na taką drużynę można liczyć"