Wojciech Kamiński: Rywale nie mogą zbierać tylu piłek w ataku
Trener Rosy Radom zdał sobie sprawę z tego, że drugie zwycięstwo z Polfarmexem Kutno nie przyszło łatwo. Zwrócił również uwagę na element, który jego podopieczni powinni zdecydowanie poprawić, jeśli marzą o zakończeniu serii w środę.
Tak jak w piątkowy wieczór, tak i w niedzielę Rosa musiała się mocno namęczyć, aby pokonać Polfarmex w drugim meczu fazy play-off Tauron Basket Ligi. - Cieszymy się ogromnie ze zwycięstwa, ale przyszło nam ono trudno - przyznał po ostatniej syrenie Wojciech Kamiński.
Gospodarze bardzo dobrze rozpoczęli zawody, prowadząc 17:12 po pierwszej kwarcie. Przed zejściem do szatni ich przewaga wzrosła o kolejne dwa punkty. - Pomimo tego, że świetnie weszliśmy w mecz i w pierwszej połowie większość rzeczy nam wychodziła, to rywale cały czas walczyli, napierali na nas i wydawało się, że w pewnym momencie nas "złamali" - skomentował szkoleniowiec.
- W tych kluczowych momentach C.J. z Toreyem wzięli ciężar gry na siebie, trafili kilka ważnych rzutów i wygraliśmy. Jest 2:0, ale potrzebujemy jeszcze jednego zwycięstwa, by awansować do półfinału. Wiemy, że w Kutnie będziemy musieli bardzo mocno się napracować - zdawał sobie sprawę Kamiński.
Zapytany przez jednego z dziennikarzy na konferencji prasowej o to, jak należy zagrać w środowy wieczór, aby sięgnąć po wygraną, odpowiedział: - Na pewno musimy spisać się w obronie tak, jak w niedzielę. Z jednym małym wyjątkiem - nie mogą nam zebrać siedemnastu piłek w ataku.
Po obu stronach parkietu Rosa miała z tym elementem dużo problemów. - To jest troszkę wpisane w naszą taktykę, bo wysokich i mocnych fizycznie zawodników, poza Kimem [Adamsem-przyp. P.D.], nie mamy. Igor jest świetnym zawodnikiem, ale jest to inny rodzaj "piątki". Nie ma Seida. Będziemy się bili. Jeśli zagramy mądrze w ataku, to będzie szansa na wygraną - zakończył szkoleniowiec.