NBA: Punkty Gortata na wagę zwycięstwa

Obrońcy Philadelphii 76ers kompletnie zapomnieli o Marcinie Gortacie, który otrzymał długie podanie od Hedo Turkoglu i efektownym wsadem zapewnił Orlando Magic cenne zwycięstwo. Nasz rodak spędził na parkiecie 15 minut, notując 6 punktów i 6 zbiórek. Bohaterem sobotnich meczów w NBA był nie kto inny jak Dwyane Wade. Niemiłosiernie poniewierany przez defensorów New York Knicks rozegrał kapitalne zawody i poprowadził Żar do 31. wygranej w obecnym sezonie.

Jacek Konsek
Jacek Konsek

Od czasu kontuzji Jameera Nelsona Orlando Magic gra w kratkę. W pierwszej połowie pojedynku z Philadelphią 76ers warunki dyktowali gospodarze i nic nie wskazywało na pomyślny obrót spraw dla koszykarzy z Florydy. Tymczasem świetna postawa w rzutach z obwodu pozwoliła odrobić kilkunastopunktowy deficyt i odnieść cenne zwycięstwo. Magicy aż 37 razy rzucali zza linii 7,24m, co jest absolutnym rekordem klubu. 15 z tych prób doszło celu a najlepszymi strzelcami okazali się skrzydłowi Rashard Lewis - Hedo Turkoglu, obaj po 23 punkty.

- Jesteśmy bardzo dobrą drużyną w ofensywie. Nasza pogoń w czwartej kwarcie zupełnie ich podłamała. Wiedzieliśmy, że będzie nam wpadać i uda nam się ich pokonać - mówił turecki skrzydłowy Orlando. Problemy z faulami miał Dwight Howard, który na parkiecie spędził niecałe 33 minuty. Fakt ten wykorzystał Marcin Gortat, zdobywca 6 punktów i 6 zbiórek w 15 minut gry. Nasz rodak był niepilnowany w ostatniej akcji meczu i po długim podaniu od Turkoglu efektownym wsadem przypieczętował sukces.

Kto zdenerwuje Dwyane Wade, może srogo tego żałować. "Flash" otrzymał dwa ciosy w twarz od zawodników New York Knicks, lecz nie zraził się tym i fantastyczną postawą w końcówce meczu zapewnił Miami zwycięstwo. Wade zdobył 24 z 46 punktów w ostatniej kwarcie, która rozpoczęła się od niesamowitej serii 19:0! W niej gwiazdor Żaru uzbierał 15 "oczek", wprawiając w totalny szał prawie 20-tysięczną publiczność w American Airlines Arena. - Kiedy jestem zły, zaczynam atakować. Tak właśnie zrobiłem - mówił Wade, który do swojego dorobku dorzucił jeszcze 10 asyst, 8 zbiórek, 4 przechwyty i 3 bloki!

Wcześniej spotkanie układało się po myśli gospodarzy. Knicks trafili aż 16 rzutów trzypunktowych a najjaśniejszą postacią w ich szeregach był filigranowy Nate Robinson. Dwukrotny zwycięzca konkursu wsadów zapisał na swoim koncie 29 punktów, choć przestrzelił najważniejszy rzut w ostatnich sekundach. Chwilę wcześniej krnąbrny obrońca omal nie pobił się z wyższym o… 36cm Jermaine O’Nealem, który zdobył dla ekipy z Florydy 18 punktów i 7 zbiórek.

Emocji nie zabrakło także w Chicago. 17-punktowa przewaga nie gwarantuje jeszcze zwycięstwa. Przekonali się o tym koszykarze Houston Rockets, którzy na 6 minut przed końcem gry prowadzili z Chicago Bulls 99:82. Tymczasem fantastyczna pogoń gospodarzy z Derrickiem Rosem w roli głównej pozwoliła przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Byków. Debiutant Rose zdobył 16 ze swoich 22 punktów właśnie w decydującej kwarcie i po raz kolejny udowodnił, że mimo 20 lat jest już niezwykle ukształtowanym i kompletnym zawodnikiem. - W Minnesocie i innych miejscach nie trafiałem najważniejszych rzutów. Teraz w końcu udało mi się - mówił szczęśliwy Rose, który na 32 sekundy przed końcem oddał zwycięski rzut.

W ostatniej akcji sytuację próbował jeszcze ratować najlepszy wśród gości Ron Artest. Skrzydłowy Rakiet był jednak mocno naciskany przez obrońców gospodarzy i nie zdołał oddać skutecznego rzutu. - To było złe, że sędziowie nie użyli gwizdka. Każdy popełnia błędy, ale to był bardzo duży błąd. Z całą pewnością byłem faulowany - twierdził stanowczo Artest, zdobywca 32 punktów. Podopieczni Ricka Adelmana przegrali pierwsze spotkanie od czasu kiedy stracili Tracy’ego McGrady’ego, który z powodu kontuzji nie zagra już do końca sezonu. Z kolei dla Byków sobotnia wygrana miała także inne znaczenie. Kilka dni temu zmarło dwóch wybitnych ludzi, mocno związanych z klubem z Illinois - Norm Van Lier i Johnny "Red" Kerr. Przed rozpoczęciem rywalizacji, w United Center pojawiły się sylwetki obu zasłużonych postaci.

Philadelphia 76ers - Orlando Magic 100:106
(A. Miller 23, A. Iguodala 22, W. Green 19 - R. Lewis 23, H. Turkoglu 23, C. Lee 18)

Miami Heat - New York Knicks 120:115
(D. Wade 46 (10 as), J. O’Neal 18, J. Moon 17 (12 zb) - N. Robinson 29, C. Duhon 19, L. Hughes 19)

Memphis Grizzlies - Oklahoma City Thunder 92:99
(R. Gay 20, O.J. Mayo 18, M. Conley 17 - J. Green 27 (10 zb), R. Westbrook 25, T. Sefolosha 15 (11 zb))

Chicago Bulls - Houston Rockets 105:102
(D. Rose 22, T. Thomas 19, B. Gordon 16 - R. Artest 32, Y. Ming 17, L. Scola 16 (12 zb))

Milwaukee Bucks - Washington Wizards 109:93
(C. Villanueva 25, R. Jefferson 22, L. Mbah a Moute 13 - A. Jamison 21 (14 zb), C. Butler 19, N. Young 13)

Utah Jazz - Sacramento Kings 102:89
(R. Brewer 26, M. Okur 26, D. Williams 16 (11 as) - K. Martin 19, R. McCants 17, B. Jackson 14)

Los Angeles Clippers - Charlotte Bobcats 95:100
(Z. Randolph 33, A. Thornton 16, B. Davis 14 - E. Okafor 28, R. Bell 21, B. Diaw 15)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×