Igor Milicić: Zaczynamy grać dopiero, kiedy mamy wodę do gardła
Anwil Włocławek w słabym stylu zaprezentował się w Dąbrowie Górniczej. Kandydat do medalu przez trzy kwarty niemal nie istniał i przegrał ostatecznie 70:56. Szkoleniowiec zespołu Igor Milicić musi szybko znaleźć receptę na rozwiązanie problemu.
Włocławianie mieli stanowić wyzwanie dla MKS-u Dąbrowa Górnicza, tymczasem gospodarze wygrali bardzo pewnie, kontrolując wynik niemal od pierwszej sekundy spotkania.
- Wiedzieliśmy, że w Dąbrowie będą trudne warunki do grania i byliśmy przygotowani na to - przekonuje Igor Milicić. - Zdawaliśmy sobie również sprawę z tego, że MKS będzie mocno zmotywowany. My niestety nie odpowiedzieliśmy tym samym.
Rottweilery przebudziły się nieco w czwartej kwarcie, gdy wstrzelił się Tyler Haws. To jednak nie mogło wiele zmienić, bowiem straty były zbyt duże. - Zaczęliśmy grać dopiero w momencie, jak przegrywaliśmy już różnicą prawie 20 punktów. Wtedy nie było już większych szans, żeby wrócić - ocenia Milicić.
ZOBACZ WIDEO Słynni sportowcy na zdjęciach z dzieciństwa. Rozpoznasz ich?- Taka sytuacja się powtarza, że zaczynamy grać w momencie, w którym mamy już wodę do gardła. Musimy to wszystko dokładnie przeanalizować dlaczego tak właśnie się dzieje - dodał.
Początek sezonu w wykonaniu Anwilu nie rzuca na kolana. Kandydaci do walki o pudło mają na swoim koncie dwie porażki (w Dąbrowie Górniczej i Starogardzie Gdańskim) i wygraną nad ekipą King Szczecin. Styl triumfu również jednak pozostawił wiele do życzenia.
Chcąc na poważnie myśleć o medalu na zakończenie sezonu, Anwil musi swoją grę poprawić i to diametralnie. - Na pewno nasza gra nie odpowiada temu, co chcemy grać - zakończył Milicić.