Anwil idzie za ciosem i pnie się w tabeli PLK. "To bardzo cenna wygrana"
Anwil Włocławek odniósł czwarte zwycięstwo z rzędu. Podopieczni Igora Milicia natknęli na spory opór ze strony TBV Startu Lublin, który wysoko ustawił poprzeczkę. Ostatecznie włocławianie wygrali 71:69.
Zespół z Kujaw musiał się jednak sporo namęczyć, by sięgnąć po szóste zwycięstwo w rozgrywkach PLK. TBV Start Lublin bardzo wysoko postawił poprzeczkę faworyzowanemu Anwilowi.
Autsajder PLK miał nawet szansę wygrać piątkowe zawody, ale w samej końcówce gospodarze nieco się pogubili. A dokładniej Doug Wiggins. Amerykanin w ostatniej minucie popełnił trzy straty, co Anwil w pełni wykorzystał. Kluczowy okazał się przechwyt Kamila Łączyńskiego, który zabrał piłkę amerykańskiemu rozgrywającemu.
- Zespół z Lublina pokazał ogromną wolę walki i determinację. Widać, że zmiana trenera zaczęła działać. Zawodnicy wyszli z dużo większym zaangażowaniem, tak aby pokazać się przed nowym szkoleniowcem. Tego się właśnie obawialiśmy. Nasze wszystkie założenia na dzień przed meczem się rozsypały - mówi Milicić.
ZOBACZ WIDEO Maja Włoszczowska: Moja drużyna jest dla mnie motywacją (źródło: TVP SA)Anwil mógł już wcześniej zapewnić sobie wygraną, ale lublinianie ambitnie walczyli o pierwsze zwycięstwo w rozgrywkach. Gospodarze byli skuteczni na dystansie - trafili jedenaście rzutów (11/25 - 44 procent). Po "trzy" trójki na swoim koncie zapisali Stefan Balzamović i Jakub Dłoniak.
- W pewnym momencie prowadziliśmy różnicą siedmiu punktów i mogliśmy ten mecz zamknąć, ale pozwoliliśmy gospodarzom na oddawanie rzutów z czystych pozycji. To się zemściło. TBV Start wrócił do mecz, ale w końcówce okazaliśmy się sprytniejsi - ocenia Igor Milicić.
Dla włocławian była to już czwarta wygrana z rzędu. "Rottweilery" z bilansem 6:3 zajmują czwarte miejsce w tabeli.